niedziela, 27 października 2019

CZAS NA SEANS: Noc Żywych Trupów (1968-1990)






Nie byłbym zupełnie sobą, gdybym tuż przed samym Halloween, nie wspomniał o bodajże chociaż jednej przełomowej produkcji spośród całej wielobarwnej gamy arcy-kultowych, znanych i kochanych filmów grozy, uwieńczający w niebanalny sposób ten wyjątkowy dzień ekscentryczno-upiornej balangi, pełnej wirtuozerskiej grozy, niniejszej z grubsza, diablo-bazyliszkowej śmietanki. Gdy większość z tej, a jakże osobliwo-zjawiskowej ferajny, o północy czynić będzie perwersyjne pląsy tudzież kąsy w takt, rozumie się, wielce absorbującej nuty, jaką bezsprzecznie jest Thriller, w wykonaniu Michaela Jacksona, moja skromna osoba, iście po nerdowosku, rozpłaszczy się, aż do stanu ciekłego, dokumentnie całą swoją istotą, prosto na wygodnej kanapie, karmiąc raz, za razem, spragniony spektakularności magnetowid, całą serią kaset VHS, spod szyldu soczystej awangardy, jaką jest bez wątpienia filmowy świat Horroru. Tradycyjnie, jak co roku, ciesząc swój arcy-wnikliwy, aczkolwiek krótkowzroczny wzrok okularnika, bezecno-pikantnym szeregiem filmów grozy, specjalnie na ten dzień, regulaminowo wyselekcjonowanych, postanowiłem wziąć pod lupę jedną z tych, a i owszem, szacownych produkcji od których w pierwszej kolejności, rozpocząłem pełną gęsiej skórki tudzież młodzieńczej ciekawości, przygodę ze światem Horroru. Wsiadając do tego symbolicznego wagonika, Tunelu Strachu chorzowskiego lunaparku, który zapewne, wciąż mknie frasobliwie, pośród moich myśli, poprzez zardzewiałe, post-komunistyczne szyny kultury rozrywkowej, często-gęsto mijałem po drodze kultowe dzieła filmowej grozy, które po raz pierwszy objawiły mi się pod postacią makabrycznej Muchy Cronenberga, Koszmaru z Ulicy Wiązów, nieprzebranych serii Piątku 13-ego, przezabawnych Crittersów, Martwego Zła czy nawet opasłego Aligatora pod ulicami Chicago.

Jednak produkcja, która wówczas najmocniej wydrapała na mnie piętno swojej grozy, zgoła przedstawiła mi się absolutnie nieszablonowo, formie czarno-białej produkcji pt. ''Noc Żywych Trupów'' z 1968 roku, autorstwa tak wybitnego mistrza nad arcy-mistrze, jak sam, we własnej osobie, George Andrew Romero. Tytuł chociaż odniósł bezapelacyjny sukces w dniach swego spektakularnego debiutu, równie mocno burzył jak i szokował, nawet miłośników samego gatunku. Romero bowiem, odchodząc w swej produkcji od przewidywalnej klasyki, postawił solidny kamień milowy w świecie filmowej grozy, prezentując na ekranach ówczesnych kin zupełnie nową, przełomową epokę w dziejach klasycznego Horroru. Oprócz rozrywki na wysokim poziomie strachu, obfitujące w nigdy wcześniej nie ukazywane, krwawe i brutalne sceny, w jego, a jakże arcy-wybitnym dziele, wprawne oko dostrzec również mogło, pewną dozę karykaturalnego profilu społeczeństwa, czy też politycznej władzy, wraz z całym ogromem, ukrytych głębszych myśli, co czyniło jego dorobek w świecie horroru, nad wyraz ambitnym. Co więcej, Romero zaangażował w roli głównego bohatera, czarnoskórego aktora, co też nigdy nie miało wcześniej miejsca w świecie klasyki ogólno-filmowej, wywołując w Ameryce lat 60-tych, powszechną kontrowersję i nie lada zamieszanie. Fabuła filmu rozpoczynająca się w pierwszych chwilach dosyć spokojnie, ukazuje scenę podróży dwojga rodzeństwa, Barbary i Johnna, zmierzających w odwiedziny na grób swojego ojca. Na miejscu, Johnny w niestosownie dziecinny sposób, przez cały czas próbuje nastraszyć opowieściami o duchach, swoją wiecznie poważną i wystraszoną siostrę, jednak już po chwili, kłótnię rodzeństwa przerywa osobliwie kroczący w ich kierunku, zupełnie obcy mężczyzna. Delikwent okazując się nagle, ożywionymi w niewytłumaczalny sposób, ludzkimi zwłokami, już przy pierwszym kontakcie z bohaterami, bierze sobie na cel ataku, sparaliżowaną ze strachu Barbarę. W obronie siostry, natychmiast staje Johnny, jednak po krótkiej szamotaninie, ginie z rąk napastnika, uderzając głowa o nagrobek. Zrozpaczona Barbara, w panice rzuca się do ucieczki, jednak spragniony mięsa zombie, natrętnie rusza jej śladem. Wyczerpana kobieta wkrótce znajduje schronienie w postaci, jak się zdaje, opuszczonego domu, jednak jej radość nie trwa długo, gdy dostrzega kolejnych zombie wałęsających się po okolicy. Na pomoc przybywa jednak Ben, czarno-skóry mężczyzna, o niezwykłej charyzmie. Razem z Barbarą, oraz kilkoma nowo-spotkanymi bohaterami, decyduje się na radykalny ruch pozostania w domu, który od tej chwili stanie się ich bastionem, w obronie przed plagą żywych trupów, których wkrótce przybędzie znacznie więcej.


Warto zaznaczyć, że tytuł doczekał się wielu fenomenalnych kontynuacji zawartych w słynnej 
''Trylogii Romero'' oraz wyśmienitego remaku z 1990 roku, w wykonaniu Toma Saviniego, wybitnego charakteryzatora i speca od efektów specjalnych, wielu kultowych filmów grozy. Savini w dużej mierze kopiując, aż do suchej nitki dzieło Romero, postanowił jednak, iście po swojemu, znacznie doprawić tą zupę z zielonego trupa, wrzucając do filmowego kotła, kilka małych,
aczkolwiek dość znaczących składników, nadających całej tej produkcji niebywałego smaku!


W filmie Saviniego przeciwnie do pierwowzoru Romero, akcja przybrała większej wartkości, a bohaterowie w skutek doznanego szoku, przechodzili zaskakująco-duchową przemianę. To własnie, nie kto inny, jak sama Barbara skradła Benowi główna rolę, przeistaczając się z wiecznie zastraszonej, szarej myszki, w bohaterską wojowniczkę, nastawioną na przeżycie za wszelką cenę, co dało dość feministyczny wyraz tej postaci oraz pozytywny oddźwięk w świecie krytyki.
Dla mnie ''Noc Żywych Trupów'' to bezapelacyjnie kultowy już tytuł, w sam raz na klimatyczny, Halloweenowy wieczór pośród domowego zacisza, ciesząc swoje oczy wielce wyborną ucztą grozy w ponury czas jesienno-nostalgicznej pory. Uważam, że obie produkcje w wykonaniu Romero jak i Saviniego, zarazem tak podobne, jak i odmienne od siebie, analogicznie, trzymają ten sam fenomenalnie równy poziom, zapisując się na stałe w świecie kinematografii, jako wyznacznik idealnego filmu grozy w czołówce, a jakże nieszablonowej serii, jaką jest bez wątpienia podkategoria Zombie Movies! :)

A wy jak wspominacie bastion grupki śmiałków, naprzeciw kroczącym lękom nocnej grozy? ;)






Udanego Halloween! :))

Keeper

Ku pamięci:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz