niedziela, 26 lutego 2023

 CONTRA - Czyli polowanie na robale w 8-bitach konsoli Pegasus :) 



    Wspominając ostatnio chybcikiem filmy i seriale telewizyjne z gatunku sc-fiction w których skład wchodziły epicko-baśniowe Gwiezdne Wojny czy racjonalno-naukowy Star Trek, bezwiednie, pod wpływem nagłej ulotnej chwili i czaru jakim urzekł mnie przesympatyczny i pełen humoru kudłaty ALF z planety Melmac, zapomniałem chlapnąć również co nieco o pewnych pamiętnych produkcjach, zrodzonych dzięki dwóm, permanentnie splecionym ze sobą, gatunkom filmowym kina grozy i sc-fiction. Zaczynając od kultowego obrazu Ridleya Scotta ''Obcy: 8 Pasażer Nostromo'', płynnie przechodzącego w bezapelacyjnie fenomenalny sequel ''Obcy 2: Decydujące Starcie'' Jamesa Camerona, by skończyć na przepastnym morzu niezliczonej ilości produkcji, które tylko próbowały, w najgorszym tego słowa znaczeniu, naśladować wyżej wymienione kultowe dzieła, mieliśmy od zawsze dosyć niemiłą, aczkolwiek nader intrygującą styczność z pokaźnych rozmiarów, oślizgłymi robalami o lśniących, czarnych pancerzach i morderczym umyśle drapieżnika, które w bardzo krótkim czasie stały się jedną z głównych i najbardziej rozpoznawalnych filmowych ikon tego nietuzinkowego gatunku. Jakby tego było mało, słynna japońska firma KONAMI, znana z branży gier video, zafascynowana mocą nagłej popularności naszych galaktycznych insektów filmowego świata, postanowiła zręcznie opracować spektakularny tytuł pełen dynamicznej akcji, oferując graczom możliwość wcielenia się w jednego z dzielnych komandosów marines przemierzającego gęste dżungle i podziemne tunele, tropiąc kosmicznych drapieżników. 

Iście amerykański plakat promocyjny do automatu z grą CONTRA :)


   Konami długo nie czekając, niemal od razu wcieliło w życie swój arcy-genialny plan, bowiem już rok po premierowej rewelacji filmu ''Obcy 2: Decydujące starcie'' z 1986, w salonach gier na całym świecie sukcesywnie zaczęły pojawiać się automaty z krzykliwie zatytułowaną grą pt. ''CONTRA'', odnosząc niemałe zwycięstwo nad produkcjami konkurencyjnych firm, zamiatając pod dywan takie tytuły jak Ikari Warriors czy Guerrilla War. Niemniej bezapelacyjny sukces Contry na tym się nie skończył, ponieważ już w 1988 roku maniacy gier video mogli się cieszyć tą zjawiskową produkcją w domowym zaciszu, dzięki wspaniałomyślnej reedycji Contry w postaci kartridża na konsolę Nintendo (NES/Famicom). Obie wersje chociaż tak mocno odmienne od siebie, charakteryzowały się wielobarwną grafiką, płynną animacją oraz przede wszystkim fenomenalną, napędzającą akcję, ścieżką dźwiękową, która na długo potrafiła zapaść graczom w pamięć. Osobiście jednak po raz pierwszy zapolowałem na robale w pamiętną noc 6 grudnia 1991 roku, kiedy wraz z całą rodziną zasiedliśmy przed telewizorem testując nowiutką konsolę PEGASUS wraz z kultowym już dzisiaj kartridżem ''168 in 1'' w zestawie. Historia przedstawiona w grze rozpoczyna się z chwilą gdy na Ziemi rozbija się ogromny meteoryt, przypadkiem transportując na naszą rodzimą planetę zagrażające całej ludzkości, drapieżne, intergalaktyczne monstra, pochodzące z najdalszych zakątków kosmosu. Na domiar tego, złowroga organizacja terrorystyczna, o tajemniczej nazwie Red Falcon, postanowiła zawrzeć sojusz z kosmicznymi robalami by wspólnie podbić Ziemię i przejąć władzę nad światem. Przeciwko najeźdźcom do walki wyruszają dwaj dziarscy, wyszkoleni komandosi marines, Bill Rizer i Lance Bea, zesłani na porośniętą niezgłębioną dżunglą wyspę Galugę, na której rozpocznie się ostateczna bitwa o losy Ziemi i jej mieszkańców.


    Tytuł, który fabularnie prezentował się dosyć prosto, szybko przekonał jednak graczy, że już od pierwszych momentów rozgrywki czeka ich ciężka przeprawa, podczas, której nie będzie czasu na nudę, tudzież pełne klasyki dłubanie w nosie. Nasi dzielni, uzbrojeni po zęby komandosi, oprócz pokonania rozmaitych, najeżonych pułapkami lokacji, będą musieli zmierzyć się również z licznymi oddziałami Red Falcona oraz potworami z piekła rodem, które za wszelką cenę będą chciały powstrzymać bohaterów przed dotarciem do serca ich złowrogiej bazy. Doskonale pamiętam, jak wraz z moją starszą siostrą, trenowaliśmy ten znamienny tytuł przez multum niezliczonych godzin, wręcz do arcy-mistrzowskiej perfekcji w opcji dla dwóch graczy. Chociaż powszechnie wielu starych wyjadaczy, do dzisiaj uważa wariant kooperacyjnej rozgrywki za dużo trudniejszy, to jednak oboje stworzyliśmy zgrany duet pełen telepatycznej synchronizacji, posiłkując się przemyślaną strategią i żelazną cierpliwością podczas wspólnych brawurowych akcji, pomiędzy gradem karabinowych kul w głębi dżungli, a wybuchającymi płomieniami starej, opuszczonej fabryki żelaza.


    Warto wspomnieć, że tytuł został wydany w Europie aż w dwóch odrębnych wersjach, jako GRYZOR oraz PROBOTECTOR, gdzie w przypadku tego drugiego, gra została totalnie przerobiona na klimat cyber-punkowy, zmieniając komandosów w cyborgi, a przeciwników w roboty. Obie wersje europejskiej Contry, zawitały również na konsolę Pegasus, jednak były ciężkie do zdobycia i nie każdy polski gracz miał szansę je wówczas ograć. Oczywiście Contra na przestrzeni lat, doczekała się również licznych kontynuacji oraz pirackich przeróbek, gdzie warto wymienić takie tytuły jak SUPER C, CONTRA FORCE czy nawet piracki hack Super Contra 7. 



    Pomijając ogromną dozę sentymentu, uważam, że Contra to tytuł, który do dzisiaj świetnie broni swego bezkonkurencyjnego stanowiska, stanowiąc niebanalną, wręcz wyśmienitą rozrywkę, pełną soczystej grywalności i niezapomnianej, wybornej oprawy dźwiękowej, która do dzisiaj ciepło faluje pośród moich wspomnień. 

A wy jak wspominacie polowanie na robale w 8-bitach konsoli Pegasus? :)

Dobrego dnia! Tratatatata! :)

Keeper :)