wtorek, 10 września 2019

GOLDEN AXE czyli  Heroic Fantasy prosto z Salonów Gier lat 90-tych :)





Zapoczątkowany w latach 30-tych przez znamiennego pisarza oraz twórcę Conana Barbarzyńcy, Roberta Ervina Howarda, świat Heroic Fantasy, który ku mojemu zdziwieniu, obecnie został wrzucony do wypełnionego pustką kotła, absolutnej niszy zapomnienia, na przełomie lat 70, 80, a nawet 90-tych, cieszył się jednak wyjątkową popularnością, zdobywając ogromną rzeszę fanów na płaszczyźnie szeroko pojętnej kultury, będąc rozpowszechniany pośród książek, komiksów, kina, zabawek dla dzieci, a nawet i wręcz w dużej szczególności w świecie gier video, których zwolenników w tej dziedzinie mocno piętnowanej rozrywki, bądź, co bądź, nigdy też nie brakowało. Surowy świat Heroic Fantasy pokochałem całym sobą już od najmłodszych lat mojego dzieciństwa, pierwszy raz za sprawą starszego kuzyna, która pokazał mi arcy-brutalną wówczas grę pt. ''Barbarian'', dostępną na komputer Commodore 64, a nie co później oglądając na kasecie VHS kultową ekranizację z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej, pt. ''Conan Barbarzyńca'', która zawładnęła z resztą moim sercem na bardzo długie lata, zdałem sobie sprawę, że odnalazłem nieodłączony fragment mojej duszy, którego ludzie tak często-gęsto poszukują bez skutku przez całe swoje życie, by nadać sens swemu jestestwu.
Nie mniej, jakoś niedługo po tym będąc tradycyjnie na wakacjach w urokliwie-pamiętnej Wiśle, ujrzałem w pachnącym watą cukrową i goframi, centrum miasteczka, przepastny biały namiot, spod którego dobiegała do mych jeszcze nie zmąconych heavy metalem uszu, wesołe elektroniczne melodie i głuche odgłosy uderzeń bili w Flipperach. Niemal od razu pognałem jak szalony, gdy zorientowałem się, że namiot tak na prawdę nie skrywał beczek miejscowego browaru, jak obstawiał mój tata, lecz nowiutkie i wypolerowane na głęboki połysk maszyny z grami video, które obfitowały w takie tytuły jak Ninja Turtles IV: Turtles In Time, Final Fight, King of the Dragons, Street Fighter, Cadillcas & Dinsaurs a nawet Asterix. Jednak błądząc wzrokiem, niezdecydowany po rozświetlonych ekranach maszyn, zobaczyłem jak przy jednym z automatów, stała grupa dzieciaków, która zdawała się być czymś wyraźnie podniecona. To co wówczas ujrzałem, przyglądając się zza ich pleców, przerosło moje najśmielsze wyobrażenia, bowiem nawet kultowy Barbarian na Commodore 64, którym tak szczycił się mój kuzyn, a o którym ja śniłem po nocach, momentalnie zbladł w moich oczach i poszedł w zapomnienie na bardzo długie lata.

Maszyna błyszczał do mnie z ekranu siermiężnym logiem, barbarzyńsko zatytułowanym jako GOLDEN AXE, docierając skutecznie do mojej duszy brzękiem miecza, topora i hukiem zgruchotanych czaszek wrogów! Wiedziałem, że muszę w to zagrać, choćbym miał zapłacić najwyższa cenę, toteż prosząc rodziców o dłuższy pobyt w tym diabelskim przybytku rozpusty, doczekałem się aż grupka znudzonych nastolatków odeszła w końcu od automatu, bym mógł przejąć stery i zagrać w końcu w tak upragnionego GOLDEN AXE'a! Tytuł już od pierwszych momentów rozgrywki zabrał mnie w ponurą podróż do mrocznego świata Heroic Fantasy, w którym jedyną rzeczą wartą uwagi była zimna stal, łyk dobrego wina, wiatr we włosach i odgłos przerażenia uciekających wrogów. Akcja gry rozpoczyna się w mitycznej krainie zwanej Yuria, gdzie pewnego nieszczęsnego dnia, mroczny wojownik Death Adder porywa króla i jego córkę, szukając przy okazji po świecie potężnej broni o wyglądzie Złotego Topora, który uczyniłby go niezwyciężonym. Sama historia skupia się jednak na wędrówce trzech różnych bohaterów, których losy niespodziewanie splotły się ze sobą w jednym wspólnym celu. Dzierżący topór, krasnolud  Gilius Thunderhead, szuka zemsty za śmierć swojego brata bliźniaka, zamordowanego przez siepaczy Death Addera, podobnie jak barbarzyńca Ax Battler, dysponujący dwuręcznym mieczem, pragnie pomścić śmierć swojej matki, a amazonka po mistrzowsku władająca ostrym jak brzytwa mieczem, Tyris Flare, żąda odwetu za śmierć własnych rodziców. Nasi bohaterowie nie czekając na kolejny nikczemny ruch Death Addera, wyruszają wspólnie po krwawą zemstę i pokój na świecie, lecz zanim ich przeznaczenie się dopełni, będą musieli się zmierzyć na swej drodze z potężną armią, najgorszego sortu barbarzyńskich szumowin oraz piekielnych maszkar na usługach Death Addera, którzy zrobią wszystko by powstrzymać heroicznych śmiałków! 


Oprócz gry jednoosobowej, Golden Axe oferował rozgrywkę w kooperacji dla dwóch graczy, co znacznie uatrakcyjniało cała zabawę, a co więcej po za klasyczną bronią białą, postacie były wyposażone również w ciosy specjalne oraz w magiczne flakoniki, które dysponując potężna mocą, zdolne były powalić kilku wrogów na raz. Warto również wspomnieć, że zarówno sami gracze jak i antagoniści, co jakiś czas mieli możliwość dosiadania ziejących ogniem bestii, które znacznie pomnażały ich siłę uderzenia, kosztem płynności ruchu. Gra charakteryzowała się ponad wszystko bardzo klimatyczną muzyką, która wpadając w ucho przywodziła na myśl sceny z filmu ''Conan Barbarzyńca'' oraz ogromem rozmaitych lokacji, racząc nas soczystą grafiką, która okraszona często-gęsto dosyć ponurymi kolorami, dodawała całej tej zjawiskowej produkcji mrocznego i unikatowego klimatu. 


Golden Axe po raz pierwszy został powołany do życia w 1989 roku dzięki japońskim developerom gier, SEGA i doczekał się, co by tu nie mówić, aż czterech bardzo dobrych kontynuacji, oferując również nieocenioną rozrywkę w domowym zaciszu na komputerach Commodore 64, PC, Amiga, a także konsolach Sega Master System, Sega Mega Drive oraz Game Gear. Dla mnie Golden Axe już na zawsze będzie zapamiętany jako jeden z lepszych tytułów pamiętnych lat 90-tych, który stawiając wówczas potężny kamień milowy w świecie gier z gatunku Heroic Fantasy, przez bardzo długi czas bronił swojego tytułu, nie mając sobie równych. A wy jak wspominacie wędrówkę trójki śmiałków poprzez bezkresne mroki świata Golden Axe?



Miłego dnia!

Keeper :)

BONUSOWA GALERIA AUTOMATÓW GOLDEN AXE: