sobota, 29 grudnia 2018

Wojownicze Żółwie Ninja w kioskowym wydaniu cz.1 





Dla wielu z nas Wojownicze Żółwie Ninja były nieodłączną częścią naszego dzieciństwa, poprzez serial animowany, wspaniałe ekranizacje, komiksy, gry video czy naklejki Panini, w nasze ręce często wpadały rozmaite figurki przedstawiające naszych ulubionych żółwich bohaterów lub inne postacie, które były dobrze nam znane z kreskówki bądź też komiksów. Oryginale zabawki Wojowniczych Żółwi Ninja firmy Playmates, które fabrycznie pakowane były w ładny lśniący blister, ozdobiony wspaniałymi grafikami mogliśmy wówczas podziwiać na półkach sklepowych w Pewexach lub w jednych z ogromnych domów towarowych, które na początku lat 90-tych zaczęły obfitować w ekskluzywny Zachodni towar.
Pomimo, że oryginalne figurki Żółwi Ninja były wówczas bardzo pożądane i do dzisiaj stanowią obiekt zainteresowania wielu kolekcjonerów to myślę, że w żadnym razie nie można też zapomnieć o kultowych, gumowatych figurkach Żółwi Ninja, które powszechnie były dostępne w kioskach Ruchu, księgarniach oraz wszelakich budach z upominkami. Z pośród wszystkich ''kioskowych'' wersji naszych dzielnych, wojowniczych żółwi, które ktoś pieczołowicie podrabiał w ponurych piwnicach lub magazynach, najbardziej zapamiętałem solidnej budowy, 8 cm figurki, które charakteryzowały się prostą artykulacją ramion oraz szyi. Jak na ''dolną półkę'' były dosyć ładnie i rzetelnie pomalowane we właściwe kolory, a także pod względem samej budowy bardzo przypominały oryginalne wyroby od Playmates.

Figurki dodatkowo wyposażone były w przedziwne, unikatowe akcesoria oraz w gumowe pasy, które z łatwością można było odpiąć i przy okazji pogubić ;) . Po latach i ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że te niezwykłe figurki były tak naprawdę zrobione na podstawie oryginalnych zabawek Żółwi Ninja z serii Wacky Action, jednak wówczas byłem niemal pewien, że nietypowe uzbrojenie i unikatowy wygląd pyszczków żółwi to tylko i wyłącznie wymysł twórców tych nietuzinkowych podróbek. Dla mnie ta wyjątkowa seria kioskowych Żółwi Ninja to przede wszystkim niezastąpione wspomnienia i wspaniała, sentymentalna podróż do początku lat 90-tych; w dzieciństwie kupiłem cała czwórkę żółwich braci podczas wakacji nad morzem, a długo po tym nadal byli ze mną, zdobiąc moją półkę pośród innych kultowych figurek minionych lat. A wy jak wspominacie Wojownicze Żółwie Ninja w ''kioskowym'' wydaniu? :)



Pozdrawiam!


Keeper :)







poniedziałek, 24 grudnia 2018

Wigilia Bożego Narodzenia i świąteczne życzenia od Keepera :)


Święta Bożego Narodzenia to niewątpliwie czas pełen miłości, szczęścia, głębokich refleksji oraz rodzinnych spotkań, podczas których jemy Wigilijną kolację i obdarowujemy się prezentami. Jednak przede wszystkim najważniejsze jest to, że mamy siebie nawzajem, zarówno w tych złych, jaki pełnych radości chwilach, by razem, wspólnie z bliskimi i przyjaciółmi cieszyć się każdego roku tym dniem pełnym magii oraz niewyobrażalnych cudów, które mogą spotkać każdego z nas! :) Moi mili, już niebawem Wigilia i z tej okazji pragnę wam gorąco zaprezentować fragment Świątecznego odcinka Smerfów pt. ''Wigilia Bożego Narodzenia'', którym mogliśmy się delektować w grudniowych dniach naszego dzieciństwa. Myślę, że ten nastrojowy odcinek, jak i uwzględniony przeze mnie jego fragment idealnie oddaje to, co jest w tym wyjątkowym dniu najważniejsze. W końcu to Święta Bożego Narodzenia, dzień cudów i spełnienia marzeń! ;)



Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, życzę wam wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia, szczęścia, moc prezentów i radości, a w nadchodzącym nowym roku dużo pozytywnej energii i nieskończonego uśmiechu!! :) Życzę wam też abyśmy mogli wszyscy się tu spotkać i w następne Święta, by wspólnie cieszyć się wspomnieniami naszego dzieciństwa i wszystkich minionych lat! :)



Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!!

Keeper :)

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Grudniowe wspomnienia 1991: Super Mario Bros i Święty Mikołaj :) 




Odkąd pamiętam telewizyjne gry video zawsze stanowiły jeden z ważniejszych punktów spośród listy wszystkich moich zainteresowań i chociaż obecnie z nowymi produkcjami jestem już kompletnie na bakier, zarazem czując się przy tym niczym ostatni dinozaur, to jednak często, jak też bardzo chętnie wracam myślami do wielu kultowych tytułów, przy których miałem to wyjątkowe szczęście dorastać. Mój pierwszy kontakt z domową konsolą telewizyjną objawił się pod postacią Atari 2600, której szczęśliwym posiadaczem był wówczas mój kolega z bloku obok. Chociaż te pełne kolorytu, niesamowicie zjawiskowe gry spod szyldu Atari bardzo mi się podobały, to jednak w głębi serca nieustannie marzyłem o grach Nintendo, które z wielką uwagą zawsze wypatrywałem podczas emisji reklam na niemieckich stacjach telewizyjnych. Nie musiałem długo czekać, aby moje marzenia stały się rzeczywistością, bowiem już w 1991 roku, nocą 6 grudnia Święty Mikołaj podarował mi nowiutką jak i bardzo popularną wówczas konsolę Pegasus. Do dzisiaj wspominam tą pełną magii, niezapomnianą noc, podczas której wspólnie z całą rodziną zasiedliśmy przed telewizorem, aby podłączyć konsolę, która oferowała tak upragnione przez zemnie gry od Nintendo. Dzięki dołączonej do zestawu składance z grami ''168 in 1'', na szklanym ekranie naszego telewizora pojawiały się kolejno takie tytuły jak Contra, Pinball, Tetris, Popeye, Galaxian, Akranoid, Donkey Kong czy Ice Climber.
Osobiście jednak, spośród tej długiej i imponującej listy, najmocniej do mojego serca trafiła gra pt. ''Super Mario Bros'', która tej pamiętnej, grudniowej nocy mocno zawróciła mi w głowie na bardzo długie lata. Super Mario Bros był moją pierwszą, klasyczną grą platformową, która charakteryzowała się  wspaniałą kolorystyką, niezwykłą grywalnością i miłą dla uszu muzyką, która na długo zapadała w pamięć i stała się po dziś dzień jedną z najbardziej rozpoznawalnych melodii ze świata gier video. Pomimo, że tytuł doczekał się wielu kontynuacji, również na platformy nowszej generacji takie jak Super Nintendo czy Nintendo64, to jednak najmilej wspominam właśnie te zupełnie pierwsze przygody nieustraszonych braci Mario, którzy debiutując po raz pierwszy na konsoli telewizyjnej, kontynuowali swoje przygody również w serialu animowanym  ''The Super Mario Bros - Super Show!'' oraz w kinowej ekranizacji ''Super Mario Bros'' z 1993 roku. W grze wcielaliśmy się w sympatycznego hydraulika Mario, który wraz ze swoim bratem Luigim, wyruszają na ratunek księżniczki Toadstool, porwanej przez przebiegłego Bowsera, czy jak kto woli Króla Koope.

Fabuła być może przedstawiała się bardzo sztampowo, jednak sama rozgrywka dostarczała mnóstwo świetnej zabawy na bardzo długie godziny. Super Mario Bros był jednym z najbardziej popularnych tytułów na konsolę Pegasus, gdzie doczekał się też aż trzech kontynuacji oraz wielu pirackich przeróbek znanych gier, w których programiści namiętnie zastępowali oryginalnego bohatera naszym dzielnym hydraulikiem. Dla mnie Super Mario Bros to przede wszystkim niezastąpione wspomnienia oraz tytuł do którego bardzo często lubię wracać w te pełne wspomnień, grudniowe wieczory, od których to właśnie rozpoczęła się moja pierwsza przygoda z braćmi Super Mario, których darzę szczególnym sentymentem po dziś dzień.
A wy jak wspominacie swój pierwszy kontakt z bohaterskim hydraulikiem Grzybowego Królestwa? ;)

Wszystkiego dobrego!

Keeper :)





niedziela, 9 grudnia 2018

Czas na seans: Robotix (Skallor - Planeta Robotów).



Odkąd pamiętam roboty bojowe oraz potężne maszyny, które często mogliśmy podziwiać na szklanych ekranach naszych telewizorów, zawsze były interesującym tematem do rozmów i dziecięcych dyskusji na szkolnej przerwie lub osiedlowym podwórku. Na pewno wielu z was z niemałą nostalgią wspomina kultowy już serial animowany opowiadający o inteligentnej rasie, zmiennokształtnych robotów Transformers, czy też pełne emocjonujących walk, przygody bohaterskiego Kazuyi, który pilotując bitewnego mecha Daimosa, bronił zaciekle Ziemi przed najeźdźcami z kosmosu. Na dużą uwagę z pewnością zasługuje również, pochodzący ze złotej ery kaset VHS, potężny Voltron - Obrońca Wszechświata, który dzięki piątce dzielnych, młodych pilotów, stawał gotowy do walki by walczyć ze złem. Jednak spośród wszystkich tych seriali i filmów animowanych, których motywem przewodnim były służące lub pomagające ludziom gigantyczne roboty, tylko jeden z nich zapamiętałem jako obraz mocno unikatowy, charakteryzujący się bardzo oryginalnym pomysłem i nieszablonowym podejściem do tematu inteligentnych robotów bojowych. Pozwólcie więc, że przedstawię wam ''Robotix (Skallor - Paneta Robotów)'', tytuł, który z pewnością wielu z was pamięta do dzisiaj, jako jeden z lepszych filmów animowanych swojego dzieciństwa. ''Robotix'' pierwotnie został wyprodukowany w 1985 roku przez wytwórnię Sunbow oraz Marvel jako 12 odcinkowy serial telewizyjny, by następnie zostać zmontowany w jeden, pełny film i trafić prosto na półki miejscowych wypożyczalni kaset wideo. Zatytułowany jako ''Skallor - Planeta Robotów'' Robotix został wydany w Polsce na kasetach VHS za sprawą ITI Home Video, gdzie dialogi czytał kultowy już lektor, Pan Marek Gajewski.

Historia ''Robotixa'' rozpoczyna się z chwilą gdy na wymarłej planecie Skallor awaryjnie ląduje statek pilotowany przez ludzi, którzy ledwo stawiając nogi na nowo poznanej planecie, stają się świadkami morderczej walki potężnych robotów, przypominających potwory niczym z sennego koszmaru. Część ludzi szybko decyduje się pomóc jednej z walczących stron, wybierając pokojowo nastawionych Protectonów, by wspólnie przepędzić złych Terrakorów. Niestety pomiędzy Ziemianami dochodzi do konfliktu i część z nich, dowodzonych przez Kanawka opuszcza obóz, by później dołączyć do Terrakorów. Grupa ludzi pozostających w obozie, pod dowództwem kapitana Exetera Galaxona, postanawia naprawić statek przy pomocy nowo poznanych przyjaciół, którzy w międzyczasie wyjawiają im sekret swojego pochodzenia. Ziemianie dowiadują się, że na Skellorze istniały niegdyś dwie rasy istot o gadzim pochodzeniu; pokojowo nastawionych Protectonów i miłujących wojnę Terrakorów, którzy  na wskutek nadciągającej z kosmosu katastrofy, postanowili odłożyć konflikty na bok i wspólnie poddać się hibernacji, by przetrwać kataklizm na planecie. Jednak gdy do bunkra wdziera się szkodliwe promieniowanie, sztuczna inteligencja Compumama, będąca również centrum dowodzenia planety, postanawia przenieść umysły kilku przedstawicieli obu ras wprost do robotów i maszyn, które miały służyć do odbudowy ich świata.

W ogromnych maszynach budzą się także dwaj przywódcy; Argus od Protectonów i Nemesis od Terrakorów, którzy od chwili przebudzenia w nowych mechanicznych ciałach, będą toczyć walkę o przejęcie Compumamy. Ziemianie decydują się zostać na Skallorze i pomóc Protectonom bronić się przed agresywnymi, żądnymi władzy Terrakorami. ''Robotix'' to dzisiaj już unikatowy, wręcz niepowtarzalny obraz, mocno charakteryzujący się znakomitą i nietuzinkową fabułą, której myślę, że mogą pozazdrościć nawet dzisiejsze, wysokobudżetowe produkcje. Po raz pierwszy z Robotix'em zetknąłem się podczas jednego z filmowych seansów na szkolnej świetlicy i do dzisiaj uważam, że jest to konkurent godny nawet samych Transformersów, mocno zarazem żałując, że twórcy tej produkcji nigdy nie stworzyli dalszych historii z przygodami naszych sympatycznych, mechanicznych potworów.
A wy jak wspominacie swój pierwszy pobyt na planecie Skallor pełnej inteligentnych robotów? ;)



Pozdrawiam!

Keeper :)