sobota, 29 grudnia 2018

Wojownicze Żółwie Ninja w kioskowym wydaniu cz.1 





Dla wielu z nas Wojownicze Żółwie Ninja były nieodłączną częścią naszego dzieciństwa, poprzez serial animowany, wspaniałe ekranizacje, komiksy, gry video czy naklejki Panini, w nasze ręce często wpadały rozmaite figurki przedstawiające naszych ulubionych żółwich bohaterów lub inne postacie, które były dobrze nam znane z kreskówki bądź też komiksów. Oryginale zabawki Wojowniczych Żółwi Ninja firmy Playmates, które fabrycznie pakowane były w ładny lśniący blister, ozdobiony wspaniałymi grafikami mogliśmy wówczas podziwiać na półkach sklepowych w Pewexach lub w jednych z ogromnych domów towarowych, które na początku lat 90-tych zaczęły obfitować w ekskluzywny Zachodni towar.
Pomimo, że oryginalne figurki Żółwi Ninja były wówczas bardzo pożądane i do dzisiaj stanowią obiekt zainteresowania wielu kolekcjonerów to myślę, że w żadnym razie nie można też zapomnieć o kultowych, gumowatych figurkach Żółwi Ninja, które powszechnie były dostępne w kioskach Ruchu, księgarniach oraz wszelakich budach z upominkami. Z pośród wszystkich ''kioskowych'' wersji naszych dzielnych, wojowniczych żółwi, które ktoś pieczołowicie podrabiał w ponurych piwnicach lub magazynach, najbardziej zapamiętałem solidnej budowy, 8 cm figurki, które charakteryzowały się prostą artykulacją ramion oraz szyi. Jak na ''dolną półkę'' były dosyć ładnie i rzetelnie pomalowane we właściwe kolory, a także pod względem samej budowy bardzo przypominały oryginalne wyroby od Playmates.

Figurki dodatkowo wyposażone były w przedziwne, unikatowe akcesoria oraz w gumowe pasy, które z łatwością można było odpiąć i przy okazji pogubić ;) . Po latach i ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że te niezwykłe figurki były tak naprawdę zrobione na podstawie oryginalnych zabawek Żółwi Ninja z serii Wacky Action, jednak wówczas byłem niemal pewien, że nietypowe uzbrojenie i unikatowy wygląd pyszczków żółwi to tylko i wyłącznie wymysł twórców tych nietuzinkowych podróbek. Dla mnie ta wyjątkowa seria kioskowych Żółwi Ninja to przede wszystkim niezastąpione wspomnienia i wspaniała, sentymentalna podróż do początku lat 90-tych; w dzieciństwie kupiłem cała czwórkę żółwich braci podczas wakacji nad morzem, a długo po tym nadal byli ze mną, zdobiąc moją półkę pośród innych kultowych figurek minionych lat. A wy jak wspominacie Wojownicze Żółwie Ninja w ''kioskowym'' wydaniu? :)



Pozdrawiam!


Keeper :)







poniedziałek, 24 grudnia 2018

Wigilia Bożego Narodzenia i świąteczne życzenia od Keepera :)


Święta Bożego Narodzenia to niewątpliwie czas pełen miłości, szczęścia, głębokich refleksji oraz rodzinnych spotkań, podczas których jemy Wigilijną kolację i obdarowujemy się prezentami. Jednak przede wszystkim najważniejsze jest to, że mamy siebie nawzajem, zarówno w tych złych, jaki pełnych radości chwilach, by razem, wspólnie z bliskimi i przyjaciółmi cieszyć się każdego roku tym dniem pełnym magii oraz niewyobrażalnych cudów, które mogą spotkać każdego z nas! :) Moi mili, już niebawem Wigilia i z tej okazji pragnę wam gorąco zaprezentować fragment Świątecznego odcinka Smerfów pt. ''Wigilia Bożego Narodzenia'', którym mogliśmy się delektować w grudniowych dniach naszego dzieciństwa. Myślę, że ten nastrojowy odcinek, jak i uwzględniony przeze mnie jego fragment idealnie oddaje to, co jest w tym wyjątkowym dniu najważniejsze. W końcu to Święta Bożego Narodzenia, dzień cudów i spełnienia marzeń! ;)



Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, życzę wam wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia, szczęścia, moc prezentów i radości, a w nadchodzącym nowym roku dużo pozytywnej energii i nieskończonego uśmiechu!! :) Życzę wam też abyśmy mogli wszyscy się tu spotkać i w następne Święta, by wspólnie cieszyć się wspomnieniami naszego dzieciństwa i wszystkich minionych lat! :)



Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!!

Keeper :)

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Grudniowe wspomnienia 1991: Super Mario Bros i Święty Mikołaj :) 




Odkąd pamiętam telewizyjne gry video zawsze stanowiły jeden z ważniejszych punktów spośród listy wszystkich moich zainteresowań i chociaż obecnie z nowymi produkcjami jestem już kompletnie na bakier, zarazem czując się przy tym niczym ostatni dinozaur, to jednak często, jak też bardzo chętnie wracam myślami do wielu kultowych tytułów, przy których miałem to wyjątkowe szczęście dorastać. Mój pierwszy kontakt z domową konsolą telewizyjną objawił się pod postacią Atari 2600, której szczęśliwym posiadaczem był wówczas mój kolega z bloku obok. Chociaż te pełne kolorytu, niesamowicie zjawiskowe gry spod szyldu Atari bardzo mi się podobały, to jednak w głębi serca nieustannie marzyłem o grach Nintendo, które z wielką uwagą zawsze wypatrywałem podczas emisji reklam na niemieckich stacjach telewizyjnych. Nie musiałem długo czekać, aby moje marzenia stały się rzeczywistością, bowiem już w 1991 roku, nocą 6 grudnia Święty Mikołaj podarował mi nowiutką jak i bardzo popularną wówczas konsolę Pegasus. Do dzisiaj wspominam tą pełną magii, niezapomnianą noc, podczas której wspólnie z całą rodziną zasiedliśmy przed telewizorem, aby podłączyć konsolę, która oferowała tak upragnione przez zemnie gry od Nintendo. Dzięki dołączonej do zestawu składance z grami ''168 in 1'', na szklanym ekranie naszego telewizora pojawiały się kolejno takie tytuły jak Contra, Pinball, Tetris, Popeye, Galaxian, Akranoid, Donkey Kong czy Ice Climber.
Osobiście jednak, spośród tej długiej i imponującej listy, najmocniej do mojego serca trafiła gra pt. ''Super Mario Bros'', która tej pamiętnej, grudniowej nocy mocno zawróciła mi w głowie na bardzo długie lata. Super Mario Bros był moją pierwszą, klasyczną grą platformową, która charakteryzowała się  wspaniałą kolorystyką, niezwykłą grywalnością i miłą dla uszu muzyką, która na długo zapadała w pamięć i stała się po dziś dzień jedną z najbardziej rozpoznawalnych melodii ze świata gier video. Pomimo, że tytuł doczekał się wielu kontynuacji, również na platformy nowszej generacji takie jak Super Nintendo czy Nintendo64, to jednak najmilej wspominam właśnie te zupełnie pierwsze przygody nieustraszonych braci Mario, którzy debiutując po raz pierwszy na konsoli telewizyjnej, kontynuowali swoje przygody również w serialu animowanym  ''The Super Mario Bros - Super Show!'' oraz w kinowej ekranizacji ''Super Mario Bros'' z 1993 roku. W grze wcielaliśmy się w sympatycznego hydraulika Mario, który wraz ze swoim bratem Luigim, wyruszają na ratunek księżniczki Toadstool, porwanej przez przebiegłego Bowsera, czy jak kto woli Króla Koope.

Fabuła być może przedstawiała się bardzo sztampowo, jednak sama rozgrywka dostarczała mnóstwo świetnej zabawy na bardzo długie godziny. Super Mario Bros był jednym z najbardziej popularnych tytułów na konsolę Pegasus, gdzie doczekał się też aż trzech kontynuacji oraz wielu pirackich przeróbek znanych gier, w których programiści namiętnie zastępowali oryginalnego bohatera naszym dzielnym hydraulikiem. Dla mnie Super Mario Bros to przede wszystkim niezastąpione wspomnienia oraz tytuł do którego bardzo często lubię wracać w te pełne wspomnień, grudniowe wieczory, od których to właśnie rozpoczęła się moja pierwsza przygoda z braćmi Super Mario, których darzę szczególnym sentymentem po dziś dzień.
A wy jak wspominacie swój pierwszy kontakt z bohaterskim hydraulikiem Grzybowego Królestwa? ;)

Wszystkiego dobrego!

Keeper :)





niedziela, 9 grudnia 2018

Czas na seans: Robotix (Skallor - Planeta Robotów).



Odkąd pamiętam roboty bojowe oraz potężne maszyny, które często mogliśmy podziwiać na szklanych ekranach naszych telewizorów, zawsze były interesującym tematem do rozmów i dziecięcych dyskusji na szkolnej przerwie lub osiedlowym podwórku. Na pewno wielu z was z niemałą nostalgią wspomina kultowy już serial animowany opowiadający o inteligentnej rasie, zmiennokształtnych robotów Transformers, czy też pełne emocjonujących walk, przygody bohaterskiego Kazuyi, który pilotując bitewnego mecha Daimosa, bronił zaciekle Ziemi przed najeźdźcami z kosmosu. Na dużą uwagę z pewnością zasługuje również, pochodzący ze złotej ery kaset VHS, potężny Voltron - Obrońca Wszechświata, który dzięki piątce dzielnych, młodych pilotów, stawał gotowy do walki by walczyć ze złem. Jednak spośród wszystkich tych seriali i filmów animowanych, których motywem przewodnim były służące lub pomagające ludziom gigantyczne roboty, tylko jeden z nich zapamiętałem jako obraz mocno unikatowy, charakteryzujący się bardzo oryginalnym pomysłem i nieszablonowym podejściem do tematu inteligentnych robotów bojowych. Pozwólcie więc, że przedstawię wam ''Robotix (Skallor - Paneta Robotów)'', tytuł, który z pewnością wielu z was pamięta do dzisiaj, jako jeden z lepszych filmów animowanych swojego dzieciństwa. ''Robotix'' pierwotnie został wyprodukowany w 1985 roku przez wytwórnię Sunbow oraz Marvel jako 12 odcinkowy serial telewizyjny, by następnie zostać zmontowany w jeden, pełny film i trafić prosto na półki miejscowych wypożyczalni kaset wideo. Zatytułowany jako ''Skallor - Planeta Robotów'' Robotix został wydany w Polsce na kasetach VHS za sprawą ITI Home Video, gdzie dialogi czytał kultowy już lektor, Pan Marek Gajewski.

Historia ''Robotixa'' rozpoczyna się z chwilą gdy na wymarłej planecie Skallor awaryjnie ląduje statek pilotowany przez ludzi, którzy ledwo stawiając nogi na nowo poznanej planecie, stają się świadkami morderczej walki potężnych robotów, przypominających potwory niczym z sennego koszmaru. Część ludzi szybko decyduje się pomóc jednej z walczących stron, wybierając pokojowo nastawionych Protectonów, by wspólnie przepędzić złych Terrakorów. Niestety pomiędzy Ziemianami dochodzi do konfliktu i część z nich, dowodzonych przez Kanawka opuszcza obóz, by później dołączyć do Terrakorów. Grupa ludzi pozostających w obozie, pod dowództwem kapitana Exetera Galaxona, postanawia naprawić statek przy pomocy nowo poznanych przyjaciół, którzy w międzyczasie wyjawiają im sekret swojego pochodzenia. Ziemianie dowiadują się, że na Skellorze istniały niegdyś dwie rasy istot o gadzim pochodzeniu; pokojowo nastawionych Protectonów i miłujących wojnę Terrakorów, którzy  na wskutek nadciągającej z kosmosu katastrofy, postanowili odłożyć konflikty na bok i wspólnie poddać się hibernacji, by przetrwać kataklizm na planecie. Jednak gdy do bunkra wdziera się szkodliwe promieniowanie, sztuczna inteligencja Compumama, będąca również centrum dowodzenia planety, postanawia przenieść umysły kilku przedstawicieli obu ras wprost do robotów i maszyn, które miały służyć do odbudowy ich świata.

W ogromnych maszynach budzą się także dwaj przywódcy; Argus od Protectonów i Nemesis od Terrakorów, którzy od chwili przebudzenia w nowych mechanicznych ciałach, będą toczyć walkę o przejęcie Compumamy. Ziemianie decydują się zostać na Skallorze i pomóc Protectonom bronić się przed agresywnymi, żądnymi władzy Terrakorami. ''Robotix'' to dzisiaj już unikatowy, wręcz niepowtarzalny obraz, mocno charakteryzujący się znakomitą i nietuzinkową fabułą, której myślę, że mogą pozazdrościć nawet dzisiejsze, wysokobudżetowe produkcje. Po raz pierwszy z Robotix'em zetknąłem się podczas jednego z filmowych seansów na szkolnej świetlicy i do dzisiaj uważam, że jest to konkurent godny nawet samych Transformersów, mocno zarazem żałując, że twórcy tej produkcji nigdy nie stworzyli dalszych historii z przygodami naszych sympatycznych, mechanicznych potworów.
A wy jak wspominacie swój pierwszy pobyt na planecie Skallor pełnej inteligentnych robotów? ;)



Pozdrawiam!

Keeper :)
















niedziela, 11 listopada 2018

MAŁE PRZYJEMNOŚCI - CZĘŚĆ 3: Figurki He-Man w kioskowym wydaniu PRL :)







Magia beztroskich lat naszego dzieciństwa polegała na prostej umiejętności cieszenia się z małych rzeczy, przyjmując bez żadnej skargi, prosto w ramiona ówczesny świat i wszystko to co ze sobą przynosił. Oczywiście, nie jest też żadną tajemnicą, że każdy z nas po cichu marzył o wysokiej klasy wspaniałościach w które obfitował, tak często krążący w naszych myślach, fantastyczny świat zachodu. Jednak mimo to wszyscy potrafiliśmy wówczas wykrzesać świetną zabawę nawet z najtańszych produktów dostępnych na naszym rynku, które dla nas, polskich dzieci były czymś więcej niż tylko kawałkiem taniego plastiku lub gumy. Nasz świat może i mocno odbiegał od pełnego luksusów życia zagranicznych dzieciaków, ale za to pełen był małych przyjemności, które każdy z nas wciąż ciepło wspomina i trzyma głęboko w swoim sercu. Do tych drobnych uciech minionych lat z pewnością można zaliczyć małe gumowe figurki, które w czasach naszego dzieciństwa tak często spotykaliśmy w kioskach Ruchu oraz w rozmaitych księgarniach (o których nie bez powodu tak często piszę w swoich postach :) ). Osobiście bardzo miło wspominam małe, gumowe figurki polskiej produkcji, przedstawiające postacie z kultowej już kreskówki He-Man i Władcy Wszechświata. Figurki były produkowane na przestrzeni lat 80-tych, a ich sprzedaż zakończyła się prawdopodobnie już w 1992 roku, ustępując miejsca zupełnie nowym bohaterom, takim jak Wojownicze Żółwie Ninja, które bezkonkurencyjnie podbiły lata 90-te. Gumowe figurki Władców Wszechświata bardzo często spotykałem jako pojedyncze sztuki w kioskach Ruchu, a także w księgarniach w postaci całego kompletu figurek, przyczepionego do kawałka kolorowej tekturki. Jednak po raz pierwszy zetknąłem się z tą serią w miejscowym sklepie spożywczym, gdzie wypełniające wielki słój figurki, sprzedawane były w gratisie razem z gumami Turbo. Pamiętam, że bardzo mi się ta kombinacja wówczas podobała, ponieważ oprócz fajnej figurki z He-Mana, oferowano nam również pyszną gumę wraz z ładnym obrazkiem samochodu do kolekcji ;) Figurki charakteryzowały się bardzo unikatowymi wzorami oraz ciekawą kolorystyką, które nieco odbiegały od wyglądu oryginalnych postaci, które dobrze znaliśmy z kreskówki. Warto też wspomnieć, że figurki, tak jak reszta ''kioskowców'', były malowane ręcznie, a w dodatku niezbyt rzetelnie ;) Ta unikatowa kolekcja gumowych figurek z serii He-Man była ograniczona tylko do sześciu postaci, z czego dwie z nich pochodziły z kreskówki She-Ra: Księżniczka Mocy (mocno powiązanej z serialem He-Man i Władcy Wszechświata). W skład kompletnego zestawu figurek wchodziły takie postacie jak He-Man, Zbrojny Mąż, Szkieletor, Spikor, Hordak oraz Mantenna.




Pomimo niektórych wpadek produkcyjnych, figurki cieszyły się bardzo dużą popularnością wśród polskich dzieci, dla których mało znaczący był fakt, że ich zabawki to zwykłe podróbki bez licencji. Wówczas nikt o tym nie myślał, liczyła się tylko czysta radość z zabawy i ogromne możliwości dziecięcej wyobraźni. Dla mnie figurki z tej serii to nieskończona ilość wspaniałych wspomnień, a opisanie ich tutaj po latach sprawiło mi nielichą radość! :) A wy jak wspominacie He-Mana i Władców Wszechświata w PRL-owskim wydaniu? ;)

Pozdrawiam!

Keeper :-)

GALERIA FIGUREK POCHODZĄCYCH Z MOJEJ KOLEKCJI:









niedziela, 2 września 2018

 

WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA (1987) - Czyli kultowy serial animowany.







Polska telewizja w latach 90-tych przeszła niezwykłą metamorfozę, serwując swoim widzom zupełnie coś odmiennego, zmieniając szary i dołujący obraz w tak pożądany przez wszystkich, pełen nadziei i żywych barw, świat Zachodu. Oprócz ogromnej ilość zagranicznych seriali i wysokiej klasy filmów, na które się wyczekiwało cały dzień, telewizja polska wykupiła także seriale animowane dla najmłodszych, które były niezwykle popularne na Zachodzie. Kreskówek było mnóstwo i każdy mógł znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Jednak nic nie zrobiło tak ogromnej furory jak serial animowany o czterech żółwiach ludzkiej postury, znających sztuki walki ;) Oczywiście mowa o bezapelacyjnie świetnych, kultowych i słynnych Wojowniczych Żółwiach Ninja z 1987 roku, których ogromna popularność na całym świecie sprawiła, że serial doczekał się aż 10 sezonów oraz licznych późniejszych kontynuacji, aż do dnia dzisiejszego.


Historia Wojownicznych Żółwi Ninja opowiada jak przez przypadek cztery małe żółwie trafiają do kanałów ściekowych, gdzie odnajduje je zbiegły z Japonii wojownik ninja, Hamato Yoshi. Jednak na wskutek tajemniczej substancji, znanej jako mutagen, żółwie zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie, przybierając ludzki kształt. Działanie mutagenu przeniosło się także na Yoshiego, przeobrażając go w wielkiego szczura o antropomorficznych cechach. Yoshi, nazwany później przez swoich podopiecznych Splinterem, postanawia wykorzystać swoją wiedzę o sztukach walki i nauczyć cztery zmutowane żółwie tajemnej sztuki Ninja, by mogły bronić się i przetrwać w otaczającym ich zewnętrznym świecie. Splinter zainspirowany artystami renesansu nadaje czterem żółwiom następujące imiona; Leonardo, Raphael, Michelangelo i Donatello, którzy szybko zaczynają mówić, myśleć i rozwijać się, a wraz z tym wzrasta ich ciekawość do intrygującego świata, który znajdował poza kanałami ściekowymi, w których zamieszkali wraz z mistrzem Splinterem.

Do Nowego Jorku przybywa jednak dawny rwal Yoshiego, Oroku Saki, który znał go jeszcze z czasów gdy razem należąc do Klanu Stopy szkolili się na adeptów sztuki ninjutsu. Jednak podstępem i intrygą Saki sprawił, że Yoshi został zniesławiony i wygnany z ich klanu. Po latach Klan Stopy stał się mafijną szajką, a Oroku Saki, znany w świecie przestępczym jako Shredder, przywędrował do Ameryki w celu realizacji swojego planu podbicia świata. Shredder chcąc pozyskać śmiercionośną broń i zaawansowaną technologię łączy siły z Krangiem, przebiegłym i okrutnym wodzem z Wymiaru X, który również obrał sobie planetę Ziemie za swój cel. Na zlecenie Shreddera, wynajęci bandyci kradnący sprzęt elektroniczny zostają przyłapani przez reporterkę Kanału 6, April O'Neil. Złodzieje chcąc pozbyć się kłopotu postanawiają uciszyć reporterkę na dobre, jednak na pomoc April, niespodziewanie przybywają Wojownicze Żółwie Ninja, które od tej pory stają się jej najlepszymi przyjaciółmi i nieodłącznym elementem jej życia. Shredder zainteresowany nagłym pojawieniem się żółwich mutantów z zaskoczeniem odkrywa, że ich styl walki przypomina jego własny, wywodzący się jeszcze z dawnego Klanu Stopy. Shredder porywa ich mistrza Splintera, chcąc się dowiedzieć prawdy, jednak Wojownicze Żółwie Ninja nie czekając na kolejny ruch swojego wroga, wyruszają na ratunek Splinterowi, chcąc pozbyć się jego rywala raz na zawsze i udaremnić Shredderowi plan podbicia świata.
Shredder w towarzystwie swoich dwóch siepaczy; Bebopa i Rocksteadego

GŁÓWNI BOHATEROWIE:


Leonardo - Lider grupy, a do tego najbardziej poważny i opanowany ze wszystkich braci. Jako jedyny traktuje bardzo poważnie nauki mistrza Splintera i idzie drogą prawdziwego Budo. Nosi bandanę w kolorze niebieskim, a jako broń dzierży dwie katany, którymi władanie opanował do perfekcji prawdziwego wojownika. 




Raphael - Najbardziej agresywny ze wszystkich braci. Chociaż często jest sarkastyczny, krnąbrny i z natury buntowniczy, to jednak nadal pozostaje bardzo dobrym kompanem, który zawsze pierwszy rwie się do walki w obronie swoich przyjaciół. Jego głównym wrogiem jest jego własny gniew,  którego nie zawsze umie poskromić, przez co często wpada w tarapaty. Nosi bandanę w kolorze czerwonym, a jego ulubioną bronią są dwa sztylety Sai, którymi włada w zaiste mistrzowski sposób.




Michelangelo - Z pośród wszystkich braci jest najbardziej wyluzowany, rozgadany i lubi się wygłupiać. Czasami bywa nieco naiwny, a mistrz Splinter często mawia, że Mike jest niedojrzały emocjonalnie. Nosi bandanę w kolorze pomarańczowym, a jego specjalną umiejętnością jest opanowana do perfekcji sztuka walki dwoma nunchakami. Gdy Mike bierze w ruch swoją broń, żaden przeciwnik nie jest w stanie do niego podejść! Mike jest największym pochłaniaczem pizzy z pośród całego żółwiego towarzystwa, a jego ulubione powiedzonko to ''Cowabunga''

Donatello - Najbardziej inteligentny spośród swoich braci. Don jest obdarzony mózgiem naukowca i wynalazcy, często unika bezpośredniej walki, szukając szybszego i łatwiejszego rozwiązania by wyjść z tarapatów. Nosi bandanę w kolorze fioletowym i jest niezrównanym mistrzem we władaniu kijem Bo, którego często używa do rozbijania robotów Shreddera, precyzyjnie uderzając w kluczowe punkty ich mechanizmu, które odpowiadają za ich działanie. Don jako wynalazca i konstruktor, przerobił starego Vana na specjalny pojazd bojowy oraz stworzył krótkofalówki z wizjerem do szybkiego komunikowania się między sobą.

Splinter - Mistrz i przybrany ojciec Żółwi Ninja. To właśnie on odnalazł ich w kanałach ściekowych i nauczył tajemnej sztuki ninja. Splinter był dawniej znany jako wojownik ninja Hamato Yoshi pochodzący z klany Stopy. W zetknięciu z mutagenem przemienił się w szczura o ludzkiej posturze, jednak nie wpłynęło to na jego umiejętności walki i nadal stanowił spore zagrożenie dla Shreddera i jego siepaczy. Mimo, że często jest dla swoich podopiecznych surowy, w głębi serca bardzo ich kocha i traktuje jak własnych synów.

April O'Neil - Reporterka Kanału 6 i najlepsza przyjaciółka Żółwi Ninja. April często pomaga swoim żółwim przyjaciołom w obronie Nowego Jorku, a także uczy ich wiedzy na temat  życia w mieście. Chociaż wygląda jak bezbronna dziewczyna to jednak nieraz pokazała, że można na nią liczyć wykazując się odwagą godną wojownika.







Shredder - Arcywróg Żółwi Ninja i Splintera. Shredder był dawniej znany jako Oroku Saki i należał do tego samego klanu ninja co jego rywal Hamato Yoshi, jednak dzięki podstępowi spowodował wydalenie Yoshiego z klanu Stopy. Głównym celem Shreddera jest podbicie świata i zlikwidowanie Żółwi Ninja, którzy często psują mu szyki. Chociaż sam Shredder pali się do walki ze swoimi wrogami, musi czasem przystopować pod rozkazami Kranga. Shredder jest zmuszony wykonywać jego polecenia, będąc uzależnionym od technologii, którą Krang mu zaoferował w zamian za otwarcie bramy między-wymiarowej prowadzącej na powierzchnie Ziemi. Poprzez wiążący ich pakt, Shredder udaje, że jest mu posłuszny, jednak często obmyśla w głowie własne plany podbicia świata..


Krang - Inteligentna istota z Wymiaru X, o wyglądzie wielkiego mózgu z mackami. Krang w swoim wymiarze jest wielkim wodzem i najeźdźcą, gdzie prowadzi do boju wielką armię. Jego głównym celem w życiu jest podbicie całego wszechświata. Krang sam nie posiadając nóg, często porusza się na zmechanizowanym, uzbrojonym chodziku lub w ciele wielkiego robota, którego steruje za pomocą swoich oślizgłych macek. Jedną z rozrywek Kranga jest wyzywanie Shreddera od najgorszych, obdarzając go przy tym różnymi, niewyszukanymi epitetami.




Bebop i Rocksteady - Dwaj główni siepacze i nierozgarnięci słudzy Shreddera. Ta para mutantów, chociaż obdarzona wielką siłą, łatwo wpada w tarapaty i szybko daje się obezwładnić swoim wrogom. Wygląd Bebop i Rocksteady to efekt eksperymentów Shreddera z mutagenem, który początkowo testował go na wynajętych przez siebie zbirach, do których zaliczali się też Bebop i Rocksteady, będący kiedyś ludźmi i bandytami wyjętymi spod prawa. Chociaż są głupkowaci, a Shredder często na nich bluzga, to nigdy nie opuszcza ich humor i pozytywny sposób myślenia. Bebop i Rocksteady to dobry przykład nierozłącznych przyjaciół na dobre i na złe.


Żółwie Ninja w szyku bojowym!



Serial po raz pierwszy w Polsce ukazał się 1991 roku, dzięki znamiennej stacji TVP2. Dialogi czytał Pan Marek Gajewski znany jako lektor licznych kultowych produkcji. Gdy po raz pierwszy moim oczom ukazała się niesamowita czołówka serialu emanująca świetną animacją i wpadającą w ucho piosenką, siedziałem jak zahipnotyzowany i wiedziałem już, że wszystko inne od tej pory przestanie się dla mnie liczyć. Serial był dla mnie niczym kolaż wszystkiego co wówczas miłowałem; cyborgi, mutanci, wojownicy ninja i rozmaite monstra z innego wymiaru - wszystko to włożone do jednej maszyny, tworzyło prawdziwą mieszankę wybuchową! Nagłe i niespodziewane pojawienie się Żółwi Ninja w domowych odbiornikach TV wywołało pośród mego pokolenia wielkie poruszenie. Wszyscy, obowiązkowo oglądaliśmy kreskówkę, zbieraliśmy figurki Turtlesów oraz naklejki Panini, graliśmy w gry video na konsoli Pegasus lub na automatach w salonie gier, a także czytaliśmy komiksy o przygodach Żółwi dzięki Egmontowi i TM-semic. Było to zbiorowe szaleństwo, które spadło na nas niczym grom z jasnego nieba. Pamiętam, że w Podstawówce nawet nosiłem plecak imitujący żółwią skorupę, a na piórniku widniał motyw przedstawiający naszych sympatycznych Żółwich bohaterów :) Nie przypominam sobie by żaden inny serial animowany, kiedykolwiek tak pozytywnie wstrząsnął młodym pokoleniem. Dla mnie była to czysta magia i do dzisiaj wspominam ten serial z dużym sentymentem. Nie bez powodu znalazł on szczególne miejsce w moim sercu.

Moje ''Żółwiowe'' szaleństwo! :))

Dla mnie Wojownicze Żółwie Ninja, to prawdziwy czar dzieciństwa i bohaterowie numer jeden, którzy towarzyszą mi od najmłodszych lat w przeróżnej formie, poprzez serial, filmy, figurki, komiksy oraz gry video. Chociaż wówczas przebierałem w różnych postaciach seriali animowanych to jednak Żółwie Ninja zawsze były na pierwszym miejscu, jako najważniejsi bohaterowie mojego dzieciństwa, pozostając ze mną aż do dnia dzisiejszego. Nie sądzę też, żeby kiedykolwiek się to zmieniło ;)  Cowabunga!



Pozdrawiam!

Keeper