poniedziałek, 17 grudnia 2018

Grudniowe wspomnienia 1991: Super Mario Bros i Święty Mikołaj :) 




Odkąd pamiętam telewizyjne gry video zawsze stanowiły jeden z ważniejszych punktów spośród listy wszystkich moich zainteresowań i chociaż obecnie z nowymi produkcjami jestem już kompletnie na bakier, zarazem czując się przy tym niczym ostatni dinozaur, to jednak często, jak też bardzo chętnie wracam myślami do wielu kultowych tytułów, przy których miałem to wyjątkowe szczęście dorastać. Mój pierwszy kontakt z domową konsolą telewizyjną objawił się pod postacią Atari 2600, której szczęśliwym posiadaczem był wówczas mój kolega z bloku obok. Chociaż te pełne kolorytu, niesamowicie zjawiskowe gry spod szyldu Atari bardzo mi się podobały, to jednak w głębi serca nieustannie marzyłem o grach Nintendo, które z wielką uwagą zawsze wypatrywałem podczas emisji reklam na niemieckich stacjach telewizyjnych. Nie musiałem długo czekać, aby moje marzenia stały się rzeczywistością, bowiem już w 1991 roku, nocą 6 grudnia Święty Mikołaj podarował mi nowiutką jak i bardzo popularną wówczas konsolę Pegasus. Do dzisiaj wspominam tą pełną magii, niezapomnianą noc, podczas której wspólnie z całą rodziną zasiedliśmy przed telewizorem, aby podłączyć konsolę, która oferowała tak upragnione przez zemnie gry od Nintendo. Dzięki dołączonej do zestawu składance z grami ''168 in 1'', na szklanym ekranie naszego telewizora pojawiały się kolejno takie tytuły jak Contra, Pinball, Tetris, Popeye, Galaxian, Akranoid, Donkey Kong czy Ice Climber.
Osobiście jednak, spośród tej długiej i imponującej listy, najmocniej do mojego serca trafiła gra pt. ''Super Mario Bros'', która tej pamiętnej, grudniowej nocy mocno zawróciła mi w głowie na bardzo długie lata. Super Mario Bros był moją pierwszą, klasyczną grą platformową, która charakteryzowała się  wspaniałą kolorystyką, niezwykłą grywalnością i miłą dla uszu muzyką, która na długo zapadała w pamięć i stała się po dziś dzień jedną z najbardziej rozpoznawalnych melodii ze świata gier video. Pomimo, że tytuł doczekał się wielu kontynuacji, również na platformy nowszej generacji takie jak Super Nintendo czy Nintendo64, to jednak najmilej wspominam właśnie te zupełnie pierwsze przygody nieustraszonych braci Mario, którzy debiutując po raz pierwszy na konsoli telewizyjnej, kontynuowali swoje przygody również w serialu animowanym  ''The Super Mario Bros - Super Show!'' oraz w kinowej ekranizacji ''Super Mario Bros'' z 1993 roku. W grze wcielaliśmy się w sympatycznego hydraulika Mario, który wraz ze swoim bratem Luigim, wyruszają na ratunek księżniczki Toadstool, porwanej przez przebiegłego Bowsera, czy jak kto woli Króla Koope.

Fabuła być może przedstawiała się bardzo sztampowo, jednak sama rozgrywka dostarczała mnóstwo świetnej zabawy na bardzo długie godziny. Super Mario Bros był jednym z najbardziej popularnych tytułów na konsolę Pegasus, gdzie doczekał się też aż trzech kontynuacji oraz wielu pirackich przeróbek znanych gier, w których programiści namiętnie zastępowali oryginalnego bohatera naszym dzielnym hydraulikiem. Dla mnie Super Mario Bros to przede wszystkim niezastąpione wspomnienia oraz tytuł do którego bardzo często lubię wracać w te pełne wspomnień, grudniowe wieczory, od których to właśnie rozpoczęła się moja pierwsza przygoda z braćmi Super Mario, których darzę szczególnym sentymentem po dziś dzień.
A wy jak wspominacie swój pierwszy kontakt z bohaterskim hydraulikiem Grzybowego Królestwa? ;)

Wszystkiego dobrego!

Keeper :)





3 komentarze:

  1. w archiwum mam takiego wielce
    życzliwego i pogodnego "Super
    Maria", którego poczucie humoru
    ledwo mieści się ogromnym stroju :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna gra, miła odmiana po czterdziestominutowym wgrywaniu gdzie na końcu pojawiał się error xD
    Mario po prostu działał, przesiadka na nowszy sprzęt każdemu sprawiła przyjemność, Świat nagle stał się prosty i działający. Miło się wspomina te czasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czterdziestominutowe wgrywanie gier, czyli zapewne masz na myśli komputer Commodore 64 na kasety magnetofonowe, których wgrywanie właśnie często tyle zajmowało, jeśli kasety były mocno zjechane :D Pamiętam jak poszedłem do kolegi na grę Commodore 64 i po godzinie moja mama zadzwoniła na telefon stacjonarny i pyta gdzie ja jestem po obiad na stole, a ja mówię, że dopiero ustawiliśmy głowicę magnetofonu i gra się załadowała :D To taki żarcik, który zawsze opowiadam w towarzystwie Nerdów i na zlotach komputerowych ;))) Masz rację, przesiadka na Pegasusa w którym gry od razu się włączały bez czekania była wybawieniem dla wielu graczy :) Jako ciekawostkę powiem Ci, że komputer Commodore 64 też miał kartridże takie jak na Pegasusa, które od razu się włączały, ale w Polsce były bardzo rzadkie i drogie, tylko nieliczni mogli sobie na to pozwolić w naszym kraju :) Ciesze się, że masz miłe wspomnienia związane z Mario :) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń