niedziela, 20 września 2020


FIGURKI TRANSFORMERS MOJEGO DZIECIŃSTWA :) 



Ekipa po latach znowu w komplecie! :)



Wydarzenie które tutaj opisuję, miało miejsce dawno, dawno temu w odległej galaktyce, przed eonami, niesionego kosmicznym wichrem czasu. Pośród kłębowiska mrocznych, zapomnianych gwiazd pozbawionych życia z krwi i kości, dało się jedynie słyszeć odgłos nuklearnych eksplozji oraz ponurą melodię machin bojowych. Tuż nieopodal, z pogrążonej wieloletnią wojną planety Cybertron, poprzez gwiezdny pył, w pośpiechu wyrusza ekspedycja dwóch wrogich sobie grup, należących do zmechanizowanej rasy Transformers. Pech chciał, że ich statki niefortunnie rozbijają się na planecie Ziemia, zamieszkałej przez wielkie gady i ciepłokrwistych dzikusów, zwanych ssakami. Pogrążone w cybernetycznej śpiączce Transfomery, budzą się jednak dopiero w 1984 roku, w zdumieniu odkrywając przed sobą zupełnie nowy i obcy dla swej rasy świat. Jedna z grup znana jaka Decepticony, pod wodzą agresywnego Megatrona, pragnie wydrenować do nicości ziemskie źródła energii, natomiast druga grupa, sprawiedliwych Autobutów, dowodzonej przez Optimusa Prime, staje w obronie Ziemi oraz ich, nieco już ogarniętych cywilizacyjnie mieszkańców. Tak właśnie i nie inaczej rozpoczyna się, jedyna słuszna historia zrobotyzowanej rasy Transformers, która na początku lat 90-tych po raz pierwszy powitała mnie na szkolnej świetlicy, podczas seansu kaset VHS. 


Muszę przyznać, że nigdy nie byłem jakoś wybitnym fanem serii Transfomers, aczkolwiek sama koncepcja transformacji robotów w bojowe maszyny, podobała mi się na tyle, aby przykuć moją uwagę i sprostać mym, a jakże wysublimowanym gustom.

 
O posiadaniu figurek z oryginalnej serii Hasbro, mogłem sobie jedynie wówczas pomarzyć. Widując je głównie w miejscowym Pewexie, miałem świadomość ich dużego kosztu, aczkolwiek wciąż mogłem zadowolić się tańszymi podjebkami Trasnfomerów, produkcji stricte Made in China, które kupował mi tata na częstochowskiej giełdzie Stadionu Raków. Stopniowo na mojej półce zaczęły lądować prosto z odległej galaktyki, przeróżne Autoboty, Dinoboty i Decepticony o wątpliwej jakości, aczkolwiek nadal cieszące moje pełne krytyki oczy. Szczególnie zapamiętałem znamienną serię The Forumlator Force, w której zrobotyzowany skład wchodziły takie pojazdy jak bojowy czołg, wojskowy myśliwiec oraz sportowy samochód. Warto zaznaczyć, że chociaż stricte chińskiej produkcji, były to wówczas jedne z lepszych podróbek słynnych Transfomerów jakie można było dostać na polskim rynku. Cechowała ich wysoka jakość tworzywa i dobrze dopasowane elementy, a co więcej nie rozlatywały się w łapach nawet po godzinie ostrej zabawy! Seria Formulator Force, pierwotnie została wyprodukowana w Japonii, a następnie perfidnie skopiowana w chińskich manufakturach, gdzie też moim zdaniem, na duży plus, nadano jej bardziej poważnego wyrazu pod względem kolorystyki.

Super Jet z serii Formulator Force
                 

Dla mnie Transfomers po dziś dzień pozostają ważnym elementem mojego dzieciństwa i chociaż na podwórku nie mogłem pochwalić się oryginalnymi figurkami prosto z Pewexu, to jednak wszystkie te podróbki, cieszyły mnie z wielką mocą, pozostając na mojej półce przez długie, długie lata, panowania wojny cyber-świata!

A wy jak wspominacie swoje pierwsze przygody z serią Transfomers?


Dobrego dnia!

Keeper