Wojownicze Żółwie Ninja w kioskowym wydaniu cz. 3:
''NINJA FIGHTERS''
A więc stało się.. lecz nie martwcie się niczym, bo nie mowa tutaj o egipskich plagach, inwazji podstępnych Marsjan czy kolejnej ekranizacji Transformers Michaela Baya! ;) Moi mili, nadszedł czas i odpowiedni moment na to by zmierzyć się z kolejną serią figurkowych podróbek Wojowniczych Żółwi Ninja! :D Jak już kiedyś wspominałem, temat dotyczący zamaskowanych żółwi jest dla mnie niczym przepastna rzeka i choćbym starał się jak mógł żeby zakończyć pisanie o tej wojowniczej serii, to zawsze z najgłębszych odmętów mej pamięci, niespodziewanie wypłynie na powierzchnię coś spektakularnego, o czym warto napisać i wspomnieć chociaż przez krótką chwilę. Nie tak dawno temu, na łamach mojej strony, mogliście już przeczytać o dwóch kioskowych seriach Żółwich Mutantów, w których skład wchodziły podróbki zainspirowane oryginalną serią Wacky Action Ninja Turtles od Platmates oraz objętymi licencją, małymi figurkami Żółwi Ninja od Bullylandu. Tym razem sprawa zjawiskowych, nie mających końca podróbek Wojowniczych Żółwi jest o tyle ciekawa, że seria o której będę wam dzisiaj wspominał, posiadała nawet swoją własną nazwę oraz dość ładne jak na chińskie standardy, opakowanie w postaci pełnego kolorów i cudacznych grafik blistra.
Seria ''Ninja Fighters'', bo tak brzmiała pełna nazwa tych osobliwych figurek, pierwotnie została wyprodukowana w Chinach w 1989 roku z przeznaczeniem na rynek włoski, gdzie importem zajmowała się pochodząca z Werony, włoska firma Globo. Niedługo po tym, opuszczając słoneczną Italię i przemierzając najdalsze zakątki świata, figurki zawędrowały również do Polski, gdzie cieszyły się przez jakiś czas ogromną popularnością pośród zabaw w piaskownicy, dzięki czemu mogę wam opowiedzieć dzisiaj dalszy ciąg tej, a jakże intrygującej historii ;)
Po raz pierwszy z figurkami Ninja Fighters zetknąłem się jeszcze w przedszkolnej zerówce, kiedy to wygrałem dwie z nich w jakimś karykaturalnym losowaniu nagród podczas Dnia Dziecka. Nigdy nie zapomnę w jakim byłem szoku, kiedy pani dyrektor wręczyła mi do ręki dwie figurki Wojowniczych Żółwi, które na pierwszy rzut oka przywodziły na myśl klasyczne, plastikowe figurki jednokolorowych żołnierzyków, Indian lub rycerzy z permanentnie przymocowanymi do stóp płaskimi podstawkami. Figurki pomimo małych rozmiarów były pełne zaskakujących szczegółów, a każdy z Żółwi dzierżył, mniej lub bardziej podobną do pierwowzorów, cudaczną broń. Dla mnie była to niczym wygrana w totka, bowiem wylosowane fanty, były moimi absolutnie pierwszymi i przez jakiś czas jedynymi figurkami z serii Wojowniczych Żółwi Ninja. Niedługo po tym trafiłem jeszcze parę razy na Ninja Fighters, sprzedawanych luzem w osiedlowych kioskach Ruchu lub w budach z upominkami na wycieczce w Zakopanym, gdzie również były dostępne całe zestawy tej serii, zapakowane w ładny i lśniący blister. Seria Ninja Fighters to jedna z najstarszych podróbek Wojowniczych Żółwi jakie pojawiły się na naszym rynku i chociaż cieszyły się przez jakiś czas dużym powodzeniem, to jednak szybko zostały wyparte i zastąpione w sklepach przez kioskowe podróbki żółwich mutantów w nieco lepszej jakości, by odejść w zapomnienie i już nigdy nie powrócić. Jednak dla mnie po dziś dzień stanowią symbol beztroskich i barwnych czasów mojego dzieciństwa, które obdarowały mnie i cieszyły nawet tak minimalistycznymi figurkami jak Ninja Fighters, których nigdy nie zapomnę :)
A wy jak wspominacie armię klonów Wojowniczych Żółwi Ninja? :)
Dobrego dnia!
Keeper