niedziela, 6 stycznia 2019

Wojownicze Żółwie Ninja w kioskowym wydaniu cz.2 





Już jakiś czas temu, na łamach mojej strony, wspominałem wam o kioskowym wydaniu figurek Wojowniczych Żółwi Ninja, które wielu z was, pomimo upływu długiego czasu, zapamiętało bardzo szczegółowo, uwzględniając nawet mały defekt tych zabawek w postaci samoistnego odpadania głów i ramion :) Postanowiłem więc, że nieco odświeżę temat, który jak się zdaje nie ma końca temu figurkowemu szaleństwu! ;) Jak powszechnie wiadomo, na początku lat 90-tych, Wojownicze Żółwie Ninja cieszyły się w Polsce niezwykłą, wręcz niespotykaną nigdy wcześniej wśród kreskówek, ogromną popularnością. Serial już od pierwszego odcinka zawładnął sercem wszystkich dzieci, a na jego podstawie w sklepach bardzo szybko pojawiły się oryginalne figurki naszych sympatycznych żółwich bohaterów firmy Playmates oraz ogrom i zatrzęsienie naszego polskiego, rodzimego rynku podróbkami prosto z dalekiego wschodu, który przez bardzo długie lata zalewał nas zjawiskowymi figurkami żółwich mutantów. Gdzieś na początku szkoły Podstawowej natknąłem się w kioskach Ruchu na małe gumowe figurki przedstawiające Żółwie Ninja, które podobnie jak w przypadku polskiej produkcji kioskowych figurek z serii He-Man, były odlane w jedną całość i pozbawione artykulacji.
Mimo to figurki przedstawiały się bardzo zachęcająco, charakteryzując się ładnym wyglądem oraz kształtem mocno zbliżonym do bohaterów z serialu. Postacie były rzetelnie pomalowane we właściwe kolory, a każdy z bohaterów dzierżył w dłoniach odpowiednią broń. Oprócz czterech żółwich braci w sprzedaży były dostępne również cztery inne postacie, takie jak złowieszczy Shredder, pokraczny Żołnierz Stopy, mistrz Splinter oraz gamoniowaty Bebop. Warto też wspomnieć, że niektóre wersje tych figurek posiadały plastikowe podstawki oraz osobliwy, gumowy krążek, znajdujący się na plecach i skorupach każdego z bohaterów. O samym pochodzeniu tajemniczego krążka dowiedziałem jednak dopiero po bardzo długich latach. Figurki, które w Polsce dostępne były niemal w każdym kiosku Ruchu okazały się podróbkami, które sprawne chińskie rączki wysmarowały na podstawie serii zabawek słynnej niemieckiej firmy BullyLand, produkującej figurki Żółwi Ninja na licencji Mirage Studios w 1990 roku. Bullyland tworząc serię Wojowniczych Żółwi Ninja, umieszczali na niektórych ze swoich wyrobów magnesy w formie krążka, które można było śmiało przyczepić do lodówki, natomiast chińscy producenci magnesu przy figurkach co prawda nie uwzględnili, ale za to jego gumowy odpowiednik był czynnie odlewany w matrycy razem z całą zabawką.

Ot i cała zagadka podejrzanej okrągłej narośli na grzbietach postaci, nad którą głowiło się za młodu z pewnością wielu z nas :) Warto też zaznaczyć, że ludzie odpowiedzialni za podrabianie tej serii, w przypadku figurki Donatella, nie potrafili sobie poradzić z odlaniem jego broni w postaci kija, w efekcie czego nasz Donatello w wersji kioskowej trzyma w dłoniach tylko końcówki swojej broni, stając się zarazem w tym zestawie najmniej atrakcyjną figurką pośród swoich braci.
Kioskowe wersje Wojowniczych Żółwi Ninja, tak niegdyś popularne i łatwo dostępne, dzisiaj są już nieco zapomniane, objawiając się w  pamięci większości ludzi jako ledwie dostrzegalny zarys i symboliczny obraz czasów, które bezpowrotnie przeminęły. Dlatego też chętnie poświęcam swój czas na pisanie o tych pełnych kolorytu, zjawiskowych i czasem pokracznych figurkach naszego dzieciństwa, by pamięć o nich nigdy nie zaginęła.
A wy jak wspominacie figurki Wojowniczych Żółwi z gumową imitacją magnesu na grzbiecie? ;)




Dobrego dnia!

Keeper :)




































9 komentarzy:

  1. Haha, Keeper ty detektywie! Dzięki za rozwiązanie tajemnicy broni Donatella :D Ja zawsze myślałam, że to trefna figurka się nam trafiła ;) No i te dziwne krążki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Dokładnie! Przede mną nic się nie ukryje! Każdą figurkę wyprodukowaną na dalekim Wschodzie wezmę pod lupę i prześwietlę na wylot :)) Cieszę się, że pomogłem rozwiązać wszystkie zagadki z dzieciństwa dotyczące tych figurek Żółwi Ninja ;)

      Usuń
  2. "Świniak" bez dłoni :) Dobrze go widzieć w Twojej kolekcji. Ja miałam kuzyna, który odgryzał gumowym zabawkom kończyny :( Mam ciągle gumowego krokodyla, którego dopadł i odgryzł mu końcówkę ogona :( Niestety, niektóre dzieciaki nie dbają o swoje i cudze zabawki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się! Świniak bez dłoni trafił do mojej kolekcji dzięki Tobie! Dziękuje raz jeszcze Eibhlin, wspaniała figurka!! A drugi Świniak w brązowym kolorze jest podarunkiem od Ciebie, więc wychodzi na to, że oba Świniaki mam od Ciebie! :D To prawda, dzieci nie dbają o swoje zabawki jak im się znudzą, miałem kolegów co gryźli głowy gumowym figurkom He-Man czy Ninja Turtles albo przypalali ich lupą na słońcu, pamiętam doskonale jak kolega na podwórku odciął nogę Hydronowi z serii Nowe Przygody He-Mana i wyrzucił go w trawę, ale przegarnąłem go i wziąłem do domu gdzie go naprawiłem w miarę swoich możliwości (klej i bandaż samo przylepny :D ) Krokodylka też szkoda! Fajnie że go nadal masz! :D

      Usuń
    2. Podsumowując... Świnie Ci podrzucam! Dobrze, dobrze... Nie powiem głośno, kto petardami gumowe kościotrupki w powietrze wysyłał!!!! :) Krokodyla oczywiście pokażę na blogu. Taki mam post w planach na temat starych i współczesnych gumowych stworków... :)

      Usuń
  3. dzisiaj możnaby ów krążek pomalować
    magnetyczną farbą i całą ekipę rzucić
    na drzwi lodóki...

    co do broni Donatello - historyjki same
    się w głowie piszą - ot, choćby wersja
    teleskopowa - poręczna a dyskretna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo no widzisz! Świetny pomysł Inuś! :D Miałem w planach robić reprodukcję tych figurek więc jak odleje z tworzywa te figurki to pomaluje farbą magnetyczną :)) Dzięki wielkie za podpowiedź!! :D Kij teleskopowy? Czemu nie, bardzo praktyczna broń :D

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń