CONTRA - CZYLI POLOWANIE NA ROBALE W 8 BITACH..
W latach 80, bardzo modne były filmy o Obcych, pożerających
ludzi gdzieś na zapomnianej stacji kosmicznej. Popularne też było kino akcji z
komandosami w roli głównej, rozprawiających się z terrorystami, którzy zagrażali
niewinnym ludziom i pokojowi na świecie. Niejaka japońska firma Konami, słynąca z
produkcji gier video, wpadła na pomysł żeby połączyć te dwa różne gatunki i
zrobić na ich podstawie grę. W taki oto
sposób narodziła się legendarna Contra. Fabuła była prosta, ale klimatyczna; na
Ziemi rozbija się meteoryt, w którym to przywędrowały różne monstra z kosmosu.
Organizacja terrorystyczna, o tajemniczej nazwie Red Falcon, postanowiła
połączyć siły z Obcymi, aby wspólnie podbić Ziemie i przejąć panowanie nad
Światem. Przeciwko najeźdźcom do walki wyrusza dwóch komandosów; Bill Rizer i Lance Bea, którzy zostają
zesłani na fikcyjną wyspę Galugę, na której to odbędzie się ostateczna
rozgrywka o Ziemię. Tak oto wygląda zarys fabularny naszej gry. Powiecie, że
nudy? Nic podobnego, bo natychmiast po odpaleniu Contry czeka was ciężka
przeprawa, podczas której, zapewniam was, nie będzie czasu na dłubanie w nosie.
Każdy, kto miał Pegasusa gdzieś na początku lat 90, na pewno
zetknął się na wstępie między innymi z grą Contra, dzięki słynnej i uwielbianej
składance 168 in 1 dołączonej do pudełka z konsolą. Po odpaleniu gry, na ekranie ukazało się nam
duże, ozdobione żywymi kolorami logo, oraz wizerunek dwóch komandosów, do złudzenia podobnych do Rambo i majora Dutcha z Predatora. Warto zaznaczyć, że twórcy gry bardzo inspirowali się, przede wszystkim filmami z serii Aliens (a dokładnie Obcy: 8 pasażer Nostromo oraz Obcy: Decydujące Starcie) W Contrze aż roi się od motywów, które mieliśmy okazje zobaczyć w obu częściach Obcego, na ekranach kin lub kasetach VHS.
Gra oferowała rozgrywkę dla dwóch graczy jednocześnie. Miało to swoje plusy i minusy. Gra dla dwóch osób zawsze dawała więcej radości i nieco ułatwiała rozgrywkę. Jednak z drugiej strony, gracze musieli się mocno zsynchronizować ze sobą, żeby jeden drugiego nie pozabijał. Starzy wyjadacze wiedzą o co chodzi. Gra dla pojedynczego gracza była nieco luźniejsza, gdyż mógł się skupić tylko na sobie, nie martwiąc się, że zaraz zabije się towarzysza przesunięciem ekranu, bo zamarudził w marszu. Co bardzo często się zdarzało.. ;)
Na duża uwagę zasługuje też fakt, że gra oprócz klasycznego widoku z boku, oferowała też dwa etapy z widokiem zza pleców. Było to bardzo nowatorskie i oryginalne rozwiązanie. Tego typu urozmaicenia wprowadzały trochę świeżości do gatunku.
Na graczy czekało aż 8 zróżnicowanych i niebezpiecznych etapów, a pod koniec każdego z nich walka z potężnym bosem. Gra zabierała nas w podróż poprzez dżungle, podziemne bazy, zaśnieżone tereny, surowe fabryki oraz w głębiny legowiska Obcych
.
Na każdym z
poziomów czekali na nas też przeciwnicy, mający do dyspozycji karabiny, granaty
i wyrzutnie rakiet. Nasi komandosi, Bill i Lance także w tym nie ustępowali. Grę zaczynali z podstawowym karabinem, który mogli uzbroić, dzięki latającym od
czasu do czasu kapsułom. Należało je zestrzelić i zabrać symbol orzełka, który z nich wypadł. Każdy z orzełków, a było ich 7 rodzai, był oznaczony literą opisującą co zawiera;
M - karabin maszynowy. Szybka i sprawna broń.
Gra oferowała rozgrywkę dla dwóch graczy jednocześnie. Miało to swoje plusy i minusy. Gra dla dwóch osób zawsze dawała więcej radości i nieco ułatwiała rozgrywkę. Jednak z drugiej strony, gracze musieli się mocno zsynchronizować ze sobą, żeby jeden drugiego nie pozabijał. Starzy wyjadacze wiedzą o co chodzi. Gra dla pojedynczego gracza była nieco luźniejsza, gdyż mógł się skupić tylko na sobie, nie martwiąc się, że zaraz zabije się towarzysza przesunięciem ekranu, bo zamarudził w marszu. Co bardzo często się zdarzało.. ;)
Na duża uwagę zasługuje też fakt, że gra oprócz klasycznego widoku z boku, oferowała też dwa etapy z widokiem zza pleców. Było to bardzo nowatorskie i oryginalne rozwiązanie. Tego typu urozmaicenia wprowadzały trochę świeżości do gatunku.
Na graczy czekało aż 8 zróżnicowanych i niebezpiecznych etapów, a pod koniec każdego z nich walka z potężnym bosem. Gra zabierała nas w podróż poprzez dżungle, podziemne bazy, zaśnieżone tereny, surowe fabryki oraz w głębiny legowiska Obcych
.
M - karabin maszynowy. Szybka i sprawna broń.
L - laser, który nigdy nie cieszył się zbyt dużą popularnością. Broń była co prawda mocna, ale bardzo wolna i nie strzelała szybkimi seriami. Nie dotykać i czekać aż zniknie! Chyba, że komuś zależy na szybkim GAME OVER..
F - miotacz ognia.To samo co w przypadku wyżej, wolne i krótkie serie. Bardzo niepraktyczna broń. Trzymać się jak najbardziej z dala od tego ustrojstwa ;)
S - karabin ze
strzałem rozproszonym, tak zwany Spray Gun. Najbardziej pożądana przez
wszystkich broń, która umożliwiała szybkie ukończenie gry. Potrafi zestrzelić kilku wrogów na raz. Broń rekomendowana przez fachowców :))
R - ulepszenie
broni.
B - nieśmiertelność, co prawda na krótką chwilę, ale zawsze coś.
Był też orzeł bez oznaczenia, który niszczył wszystkich przeciwników na ekranie. Odlotowa zabawka! :)
Jak widać, twórcy gry często czerpali inspiracje z filmu Aliens. |
Poziom gry, był oczywiście trudny i wymagał
solidnego potrenowania. W tamtych czasach, gry były wyzwaniem. Każdy kto
przeszedł Contre, zyskiwał szacunek na podwórku lub w szkole. To nie to samo co
teraz, wtedy nie było emulatorów na PC, stanu gry nie dało się zapisać. Trzeba było
siedzieć te bite 40-60 min przed odbiornikiem TV, psując sobie wzrok, żeby
przejść całą grę. Pewnie dlatego teraz noszę okulary.
Co prawda istniały jakieś kody, ale kto w Polsce o nich wtedy słyszał? Grę wspominam bardzo dobrze, inspirowała mnie i pobudzała wyobraźnie. Contra, jak na tamte czasy, miała bardzo ładną, żywą i kolorową grafikę. Widać, że twórcy starali się wycisnąć z tych 8 bitów ile potrafili. Na uznanie zasługuje też kapitalna muzyka, która nam przygrywała podczas gry i na długo zapadła w pamięć. Gry od Konami zawsze słynęły ze świetnej i dopracowanej muzyki, i w tym przypadku nie zawiedli.
Co prawda istniały jakieś kody, ale kto w Polsce o nich wtedy słyszał? Grę wspominam bardzo dobrze, inspirowała mnie i pobudzała wyobraźnie. Contra, jak na tamte czasy, miała bardzo ładną, żywą i kolorową grafikę. Widać, że twórcy starali się wycisnąć z tych 8 bitów ile potrafili. Na uznanie zasługuje też kapitalna muzyka, która nam przygrywała podczas gry i na długo zapadła w pamięć. Gry od Konami zawsze słynęły ze świetnej i dopracowanej muzyki, i w tym przypadku nie zawiedli.
Myślę, że grę mogę polecić każdemu fanowi
gier akcji i strzelanek, a także wszystkim, którzy kochają wracać do
przeszłości i wspominać stare dobre czasy gier video, które zasługują na szacunek
po dziś dzień.
Pozdrawiam!
Keeper
Pozdrawiam!
Keeper
ha! 40-60h dla gry - szacun! u mnie okulary miały debiut
OdpowiedzUsuńkrótko przed 30tką - dwadzieścia lat z okładem czytania
po kilka godzin dziennie (plus 2-3 pod kołdrą nocą) nie
nadwątliły mego wzroku tak, jak praca przy kompie...
temat robali jako odwiecznych przeciwników człowieczego
rodu zawsze znajdzie fanów - stąd chyba dość niezwykła
popularność MiB - w moim odczuciu najlepsza 1cz., którą
znowu sobie dziś z rodzinką "setny raz" przypomniałam...
niemniej sam Obcy - zbyt mi obcy - bardziej przemówił do
mnie o dziwo Predators 2010, nawet dźwięk przerzucanych
tomów w archiwum kiedyś skojarzył mi się z tymi wydawanymi
przez Łowców - choć nie chciałabym iść w misję przeciw
któremukolwiek z nich wirtualnie - film w pełni zaspokaja
mą potrzebę międzygalaktycznego kontaktu ;P
Predators bardzo fajny film film, chociaż wolę, klasyki z lat 80, ale ja jestem z tych dziwnych ;) Podobno z najnowszych filmów sc-fiction bardzo dobry jest ''Life'' z 2017. U mnie okulary miały już debiut w Podstawówce.. ;) również, kiedyś tak często czytałem książki, szkoda, że obecnie nie mam już tyle czasu na to..
UsuńCo do dźwięków, mój piekarnik ma sygnał (czasowy alarm) jak dekodery ruchu z filmu Obcy - Decydujące starcie :D Zawsze mnie to rozwala hehe :D
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz oraz odwiedziny :)
Jak zwykle,super,wyczerpujaca temat kolejna recenzja,brawo!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńAch, pamiętam te kolorki! :D
OdpowiedzUsuńFajna była giera..
No, fajna :) zawsze we dwójkę w to cioraliśmy. Nawet raz ukończyliśmy Contre razem. Pamiętam, że najwięcej trudności sprawił nam późniejszy etap w fabryce, gdzie wybuchały płomienie ognia z rur. To było naprawdę coś.. :)
UsuńNawet nie wiedziałam, że taka gra istnieje :( . Z maniakalną systematycznością grałam na komputerze w Mice Maze , nawet rysowałam schematy rozmieszczenia komnat - tak mnie wzięło !!
OdpowiedzUsuńMice Maze kojarzę, fajna gierka, widzę Kasiu, że naprawdę z pasją w to grałaś, skoro rysowałaś już schematy, fajnie :) A Contra była spotykana w tamtych czasach głównie w salonach gier na automatach, a także na konsole Pegasus (lub NESa ale w Polsce mało kto to miał, głównie jak ktoś miał rodzinę w Niemczech). Na PC raczej nie występowała wtedy, bo jeszcze nie było emulatorów tych gier pod komputer.. Pozdrawiam!
UsuńO człowieku, ale odkopałeś wspomnienia. :) Do tej pory pamiętam Contre i te dyskietki z TYSIĄCAMI gier, na których rzeczywiście było ich maksymalnie dziesięć :) Stare, dobre czasy...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz miłe wspomnienia dotyczące tej gry :) Zgadza się, składanki miały opis 10000 in 1 a w rzeczywistości zawierały może z 10 tytułów, a reszta to powtarzajki ;) Urok i magia Pegasusa :D jak lubisz wspominać o starych grach na tą konsolę, to zachęcam do przeczytania mojego artykuły na temat składanki 168 in 1 na konsolę Pegasus http://rolkawspomnien.blogspot.com/2016/08/168-in1-najlepsza-skadanka.html
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz! :)
PS Zapraszam również na moją stronę na faebooku gdzie często informuję o aktualnościach oraz umieszczam różne inne rzeczy, których nie mam na blogu -> https://www.facebook.com/rolkawspomnien/?ref=aymt_homepage_panel
zapraszam na Stalowe Figury w PKiN
OdpowiedzUsuńwww.mojazielonachmura.blogspot.com
Uwielbiam tego typu gry!
OdpowiedzUsuń