G.I. JOE: STREET FIGHTER II - Czyli kultowe figurki lat 90-tych.
![]() |
Większa część mojej skromnej kolekcji figurek Street Fighter II :) |
Zabawki technicznie skonstruowane były identycznie co seria figuek G.I. Joe od Hasbro, składając się z multum, wielorakiej artykulacji ciała, trzymanego wewnątrz na gumce, czyli tzw. o-ringu. Do stworzenia figurek, Hasbro wykorzystało w większości istniejące już elementy z serii G.I. Joe Ninja Force oraz ARAH (G.I. Joe: A Real American Hero), tworząc na nowo jedynie główki bohaterów, a także poszczególne partie ciała. Niektóre z postaci posiadały znany, również z serii Ninja Force gimmick, czyli mówiąc potocznie ''akcję specjalną'' figurki, która obejmowała sprężynowe ruchy ramion, tułowia oraz nóg. W zestawie każdy z bohaterów posiadał szeroki wachlarz uzbrojenia, od mieczy katana, po topory czy nawet broń palną oraz klasyczną podstawkę w stylu G.I. Joe, stabilizującą figurkę na półce.
W skład figurek Hasbro wchodziły wszystkie postacie 12 zawodników znanych z gry Street Fighter II, czyli Ken, Ryu, Chun-Li, Zangief, Sagat, Guile, Blanka, Honda, Barlog, Vega, Dhalsim oraz Bison. Sam design figurek nie był stricte idealny względem bohaterów gry video, ale miał sporo cech charakterystycznych dzięki którym dało się z łatwością daną postać rozpoznać. Najbardziej szczegółowa była głowa figurek, reszta była umowna, często w postaci przemalowanych na odpowiedni kolory partii z serii Ninja Force, jak również klasycznego ARAH.
![]() |
Portrety 12 zawodników Street Fighter II widniejące na tylnej części tekturki blistra. |
Figurki jak na lata 90-te przystało, dostały od producenta bardzo ładną i żywą paletę barw, która aż zapraszała do kupna całej kolekcji, wabiąc oczy niejednego dzieciaka. Oprócz standardowej wersji, zostały też wydane warianty figurek o odmiennej kolorystyce lub budowie ciała, jak również całkiem nowe figurki na podstawie wyżej wspomnianej ekranizacji filmowej. Bardzo żałuję, że producenci nie poszli o krok dalej w serii i nie wydali kolejnych figurek z odsłony gry Super Street Fighter II, gdzie było dużo nowych i ciekawych postaci jak choćby Cammy, Thawk czy Feilong.
Gdyby ktoś mnie zapytał czym był dla mnie koniec lat 90-tych, odrzekłbym niemal od razu, że był końcem wspaniałych kreskówek, gum balonowych z naklejkami, szałem na Żółwie Ninja oraz końcem figurek na o-ringach, typu G.I. Joe, Lanard The Corps, Street Fighter i Mortal Kombat, których nigdy nie zapomnę. Pisząc moje teksty, jakoś zawsze bierze mnie smuteczek, że to już nie powróci, oglądając przez okno bezduszną rzeczywistość świata cybernetyki, tabletów i smartfonów, które pochłaniają sobą wspomnienia o tym co było prawdziwe i dobre. Nie jestem jaskiniowcem, korzystam z dobrodziejstw dzisiejszej techniki, ale z głową, pamiętając o tym co naprawdę dawało mi w życiu radość i niezapomniane szczęście.
Myślę, że nawet nie będąc fanem gier Street Fighter, same figurki spełniały swoją rolę idealnie, dostarczają w głowie młodego człowieka masę pomysłów na nowe scenariusze do zabawy. Mimo, że osobiście wolałem uniwersum gier Mortal Kombat, figurki ze Street Fightera również przykuły i moją uwagę, będąc jedną z lepszych serii zabawek, dostępnych na rynku lat 90-tych, zaraz obok słynnej serii G.I. Joe.
Jak na każde uniwersum przystało, również seria Street Fighter II posiadała swoją własną, oryginalną fabułę. Historia samej gry jak i zapewne też figurek, bo czemu nie, opowiada o tym jak lider terrorystycznej organizacji Shadaloo, M. Bison w celu zdobycia globalnej dominacji, organizuje światowy turniej sztuk walki, aby wyłonić najlepszych wojowników i zmusić ich do pracy w swoich szeregach, poprzez psioniczne pranie mózgu. Plany M.Bisona zostają udaremnione przez niejakiego Akumę, który podstępem zajmuje jego miejsce w szeregach Shadaloo, licząc, że finalistą turnieju będzie Ryu z którym pragnie się zmierzyć. Bossowie złowrogiej organizacji, jednak nie wiedzą, że mając czyste serce, większość uczestników nie da się tak łatwo przekabacić na złą stronę mocy Shadoloo i zdobędą tak czy inaczej zwycięstwo, ku czci swoich zasad oraz szacunku dla bliskich.
Sam zarys fabuły nigdy specjalnie nie rzucał mnie na kolana, ale bardziej od samej historii, zawsze interesowały mnie osobiste cele i pobudki uczestników, dla których biorą udział w turnieju. Jedni chcą pomścić śmierć bliskiego, inni odkryć swoją zaginioną przeszłość, a drudzy jeszcze pragną przywrócić pokój na świecie czy udowodnić po prostu swoją siłę. Cele wszystkich zawodników, były bardziej lub mniej szlachetnie, ale znając historię każdego z bohaterów mogliśmy wyłonić swój ulubiony typ z którym się utożsamialiśmy, co znacznie bardziej poprawiało pozytywny odbiór tego uniwersum niż sama fabuła.
Na dużą uwagę zasługuje figurka Edmonda Hondy, która jako jedna z nielicznych została stworzona całkowicie od zera. Jego dużo gabaryty wojownika sumo, jak na tamte czasy robiły nieliche wrażenie, zwłaszcza, że do tej pory Hasbro przedstawiało tylko postacie o szczupłej jak i atletycznej budowie ciała. Taki typ bohatera był wówczas bardzo unikatowy, a co więcej dostarczał całkowicie nowy obraz tego, co Hasbro będzie w stanie nam zaoferować znowu w niedalekiej przyszłości.
![]() |
Honda - wojownik sumo! :) |
![]() |
E. Honda w akcji! :)) |
Podobno figurki Street Fighter II to już przeszłość, ale czym byłaby przyszłość bez tak wspaniałej przeszłości jaką mogliśmy się cieszyć w kultowych latach 90-tych? Tego się po prostu nie da zapomnieć!
![]() |
Blondwłosy warkocz Vegi został wykonany z gumy, dzięki czemu po latach mógł uniknąć złamaniu. |
A wy jak wspominacie serię Ulicznego Wojownika 2 ? :)
Dobrego dnia oraz...
Hadouken!!!! :)))
Keeper
![]() |
Psssyt... podobno Guil i Chun-Li mają romans! :))) |