niedziela, 20 listopada 2022

 WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA W KIOSKOWYM WYDANIU CZ. 6

''WOJOWNICZE ŻÓŁWIE MADE IN CHINA''




    Nie tak dawno temu, niespodziewanie dotarło do mnie, że na parę ładnych lat zupełnie zapomniałem o serii  ''Wojowniczych Żółwi Ninja w kioskowym wydaniu'' i wydawać by się mogło, że w tym temacie wyczerpałem już cały swój limit. A jednak stało się! Wojowniczych Żółwi nigdy dość! Oto przed wami moi mili, kolejna część sławnej rolkowej serii, traktującej o bootlegach Wojowniczych Żółwi Ninja! :)

    Tym razem odłożę jednak na bok polskie dzieła sztuki spod szyldu Evanplastu i wezmę pod lupę dość osobliwe jak i całkiem efektowne bootlegi Żółwi Ninja produkcji Made in China.
Figurki o których mowa, pojawiły się na  polskim rynku gdzieś pomiędzy 1990 a 1992 rokiem i z miejsca przykuły oko niejednego dziecka, zafascynowanego tematem Wojowniczych Mutantów Ninja. 
Chińskie Turtlesy jak na bootlegi przybyłe prosto z dalekiego wschodu, prezentowały się naprawdę przyzwoicie, charakteryzując się bez dwóch zdań wysoką jakością wykonania. A jakość wykonania była na tyle dobra, że oszukała mózg niejednego dzieciaka, zmuszając go chytrze do myślenia, że posiada oryginalne figurki Żółwi Ninja od Playmates z 1988 roku. Po latach wiele dobrych dusz nawróciłem jednak na właściwy tok rozumowania. Nic już nie było dla nich takie same, gdy okazało się, że cały czas żyły w tej nieświadomości posiadania chińskich podjebek. Co więcej, niektórzy nawet mieli mi to za złe, że poznali tą, a jakże niewygodą dla nich prawdę! :))


Chiński bootleg zadziornego Rapha z serii TMNT.

 
   Pierdu, pierdu, ale, ale! 

    Chińskie bootlegi względem oryginalnych figurek posiadały jednak drobne, aczkolwiek znaczące różnice , które wprawne oko mogło wychwycić niemal od razu. Każda z figurek Turtli posiadała stricte, dokładnie taką samą głowę oraz dynamiczne ułożenie ciała. Różnił ich od siebie tylko kolor bandan oraz skóry, jak również konkretny rodzaj pasków z literką przynależną do imienia danego Żółwia. Z kolei zestaw broni w każdym opakowaniu był dokładnie taki sam, składając się po jednej sztuce miecza katana, sai, nunchaku oraz kija. Broń połączona była fabrycznie wypraską do samodzielnego wycięcia. Chińskie wyposażenie jednak bardzo odbiegało od oryginalnej serii TMNT. Broń była wykonana z gumy, najczęściej w kolorze czarnym, zdarzał się jednak wariant akcesoriów również w kolorze czerwonym, pomarańczowym, a nawet różowym. 


Standardowe wyposażenie każdego Turtlesa Made in China.


Kolejny wariant broni w kolorze wściekłej pomarańczy.


Chińskie podróbki Turtlesów, nie posiadały również żadnych sygnatur, poza złotą naklejką kontroli jakości ''Made in China'' w okolicach żółwiego zadu. Podróbki charakteryzowały też bardzo kiepsko dopasowane nogi, powodując słabą stabilizację figurki, a właściwie jej brak. U stóp zabrakło również charakterystycznych dziurek, które posiadały oryginalne figurki, umożliwiające 
przyczepienia ich do pojazdu lub innych platform. Warto wspomnieć, że czterokrotnie powielona głowa u każdej z chińskich podróbek Żółwi Ninja, była tak naprawdę nieco zniekształconym odlewem oryginalnej głowy figurki Dona z 1988 od Playmates. Jedynie ramiona, nogi i pewnie jak też cały korpus, pochodziły od Leo z tej samej serii. Chińskie bootlegi Żółwi Ninja były dodatkowo pakowane w ładny kolorowy blister, do złudzenia przypominający markowy wyrób, który tak kusił oko w miejscowych Pewexach oraz domach towarowych. Osobiście bardziej  zapamiętałem jednak obskurne opakowania, w postaci chamskiego woreczkach z doczepioną od góry tekturką z logiem TMNT, które wisiały rzędem na miejscowych straganach. 

Klasyczny zestaw Wojowniczego Żółwia do kupienia
na każdym straganie lat 90-tych.


Jednak co by tu nie mówić i nie psioczyć na te biedne figurki, to miały swój klimat, posiadając nieodparty urok dzikich i szalonych lat 90-tych. Całe post-komunistyczne pokolenie  bawiło się nimi do upadłego, a niska cena sprawiała, że były dostępne niemal dla każdej pociechy. Właśnie za to konkretnie należą się brawa twórcom bootlegów. Potrafili sprawić, że każde, nawet najbiedniejsze dziecko, mogło mieć uśmiech na twarzy, ciesząc się figurkami swoich ulubionych bohaterów z telewizji oraz komiksów.
Obecnie figurki są docenione już tylko przez koneserów oraz pasjonatów starych dobrych czasów. Chociaż bardzo bym chciał, żółwiki te w większym półświatku hobbystycznym, nie mają ani wartości sentymentalnej, ani tym bardziej w cenie rynkowej. Kolekcjonerzy i pasjonaci serii Wojowniczych  Żółwi Ninja poszukujący zwykle oryginalnych wyrobów Playmates z przełomu lat 80-tych i 90-tych, patrzą na chińskie bootlegi z obojętnością, a czasami wręcz z niemałą pogardą.  Jednak wciąż można znaleźć ludzi, którzy miło wspominają i te figurki, kojarząc je ze swoim dzieciństwem oraz dobrą zabawą. Ja do nich należę. 


Chińskie bootlegi TMNT. Od lewej; Don, Leo oraz Mike.


A wy jak wspominacie Wojownicze Żółwie Ninja w chińskiej aranżacji? :) 

Cowabunga!

Keeper :-) 

COWABUNGA!!


11 komentarzy:

  1. Pamiętam Jak miałem jednego ale ten nie dożył do obecnych czasów ;) bo starszemu bratu też zachciało się bawić i przy tym go zepsuć i wylądował w koszu na śmieci.

    Swoją drogą, czy poruszałeś może temat kaset VHS?
    Bowiem do dziś jeszcze je posiadam, zarówno te z nagranymi produkcjami jak i te puste na które się nagrywało z telewizora.

    Akurat te ostatnie to istna kopalnia dawnych czasów ;) bowiem tam zachowały się starsze odcinki Klanu którego moja mama uwielbiała, a nagrywała jak ta musiała iść na szkolne zebrania albo miała popołudniówkę bowiem była pielegniarką środowisko rodzinną w przychodni kilka ulic dalej od naszego domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu to wielka szkoda, że Twój Turtles nie przetrwał do dzisiaj! :( W każdym razie spoko, że posiadałeś takiego :)

      Temat kaset VHS poruszam co jakiś czas, jak prześledzisz bloga na pewno coś znajdziesz - nawet ostatnio post niżej, na Halloween wspominałem klasyk z ery VHS pt. ZOMBI 2 :) Na głównym zdjęciu kaseta z mojej kolekcji VHS-ów. Mam ogromny sentyment do tego nośnika. W latach 90-tych byłem stałym użytkownikiem kaset VHS i do dzisiaj się nimi bawię, zgrywając nagrania grabberem na PC - mój magnetowid na stałe jest podpięty pod Laptopa haha :D Sporo starych bajek zgrałem na z VHS na kompa w tym takie klasyki jak He-Man, G.I. Joe a także Żółwie Ninja :D Jakby cos pisz czego szukasz, chętnie się podzielę :)

      Bardzo dziękuję za odwiedziny i super komentarz! :)

      Pozdrawiam!

      Kepper :-)

      Usuń
    2. OK, zalogowałem się z mego konta google.

      Spoko, na razie nic takiego nie poszukuje ale też mam spore wspomnienia z danych lat, choćby że też zagrywałem w pegasusie, to właśnie przez ten wpis o nim tutaj trafiłem, i trochę to mnie śmieszy że ta firma bobmark istnieje do dziś i choć nie sprzedaje podrobionych konsol to wytwarza i sprzedaje kopię Coca Coli.

      Usuń
    3. Dokładnie! Kto by co nie mówił, ale spółka BobMark to obecnie milionerzy z tego co wiem i mają smykałkę do biznesu. Co ciekawe przed konsolą Pegasus, handlowali tanimi dżinsami po które jeździli zdaje się do Tajwanu. Właśnie tam przyuważyli na straganach podróbki Famicoma tzw Famiclony i zwietrzyli na tym duży interes! Nie pomylili się wcale i za to będę im dozgodnie wdzięczny do końca życia bo uczynili moje dzieciństwo bardzo kolorowe dzięki konsoli Pegasus! :) Ale tą historię z dżinsami i skąd się wziął Pegasus w Polsce już na pewno znasz :) Cieszę się, że trafiłeś na mój blog - mam jeszcze stronę na Facebooku którą prowadzę regularnie od 2016 roku oraz konto na Instagram. Rozwijam też powoli kanał na youtubie ale do tego potrzeba więcej czasu, aczkolwiek już kilka recenzji figurek tam jest :) Miło poznać prawdziwego fana konsoli Pegasus Adamie! :)

      Usuń
  2. Jestem zachwycona tą dioramką/scenografią do ofoconych figurek. Jak zawsze perfekcyjnie, z klasą, z detalami i ze smakiem. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo pięknie dziękuję Iguś! :) Miło mi to słyszeć naprawdę i cieszę się, że Ci się wszystko tak podoba! :) Super! Bardzo doceniam! :) A jak u Ciebie? Jakieś nowości lalkowe wpadły do kolekcji? :) Jeszcze raz dziękuję za odwidziny oraz super komentarz. Pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń
    2. Są super - zwłaszcza tak pokazane :) . Zawsze pozostanę tylko zbieraczką a nie kolekcjonerką , bo też często w gromadzeniu dóbr lalkowych kieruję się głównie sentymentem i bardzo mi z tym dobrze :)

      Usuń
    3. Kasiu, moim zdaniem jesteś właśnie jak najbardziej prawdziwą kolekcjonerką a nie ''tylko zbieraczką'' - prawdziwi kolekcjonerzy właśnie kierują się głównie sentymentem i dobierają do swojej kolekcji najlepsze ''diamenty'' bo nie idą na ilość tylko na jakość :) Zbieracze mają zwyczaj zbierać wszystko jak leci bez pomysłu co z tym właściwie zrobić. Przez lata toną w przedmiotach i po chwili wszystko wyprzedają bo uleciał gaz :-) Natomiast kolekcjonerzy siedzą w swoim hobby do końca życia, bo to ich szczęście i chwila wytchnienia od problemów i trosk :) Bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje figurki Żółwi Ninja oraz fotki - dość długi czas polowałem żeby uzbierać komplet wyposażenia i pasków, żeby to w końcu zaprezentować na łamach mojego bloga :) Bardzo dziękuję Kasiu za odwiedziny i super komentarz :) Pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń
  3. :) tak tylko wpadam z komentarzem aby złożyć świąteczne życzenia, tak wiem trochę jeszcze wcześnie ale mimo to Wesołych Świąt mam nadzieje że będzie jakiś świąteczny wpis.
    I tu mam też takie prezenty
    https://core-design.com/community_xps.html

    :D Dzięki temu programowi możesz sobie pozować modele postaci z gier(i nie tylko) jak figurkami, akurat jest kilka modeli żołwi ninja do wyboru, może ci się uda zrobić jakieś fajne scenki https://www.deviantart.com/search?q=xps+ninja+turtles

    Jakbyś miał z czymś problem to odpisz to może pomogę :D. bo już korzystam z tego programu nieco czasu i wiem co jak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo pięknie dziękuję Adam! :) Wzajemnie, zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia życzę! :)

      Za program bardzo dziękuję, na pewno skorzystam i się zaznajomię - doceniam! :)

      Odnośnie świątecznego wpisu to wrzuciłem dzisiaj na facebooka stary wpis - nie wiem czy go widziałeś ale jakby co to podrzucam linka na Rolkę Facebookową :))) ->
      https://www.facebook.com/rolkawspomnien/posts/pfbid02xhB63Rydciu7dLXPZ34JHYx1i8D7ZFmDLZ5ZiAxZg7USdwiYbm6iP51JEocAvbfbl

      Jak czas da to przed lub między świętami może jeszcze coś Świątecznego wrzucę na bloga :)

      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ponowne odwiedziny - bardzo mi miło :)

      Usuń
  4. No i kolego potwierdziłeś niestety, że dzieciakiem będąc dostałem bardzo fajnego, ale jednak, bootlega :( Moim pierwszym figurasem ever był właśnie ten bootlegowy Donatello, z kompletem czarnych akcesoriów. I to właśnie ich kolor najbardziej mi się nie spinał jak widziałem foty oryginałów Playmates...
    Z czystej ciekawości, czy są gdzieś zdjęcia tych bootlegów w blisterach? Jestem niemal pewien, że były naprawdę dobrze zrobione, razem z kartą na odwrocie.

    OdpowiedzUsuń