niedziela, 17 października 2021

FLASH & BATMAN

Czyli kultowa przeróbka konsoli Pegasus!



 

Jako, że dawno nie było już nic w temacie giereczek, mój wybór padł ponownie na jedną z bliskich memu sercu gier Pegasus, która już przy pierwszym kontakcie z moją niebywałą wyobraźnią, o mało co nie spowodowała auto-lobotomii mego mózgu tudzież eksplozji zasilacza Tatarek razem z całą konsolą. Aby wam przybliżyć moją absolutnie pierwszą grę z serii brawurowych akcji Mrocznego Rycerza w 8-bitach Pegasusa, która na stałe wypaliła piętno, a może nawet dziurę w mym jestestwie, muszę ponownie zanurzyć się w najgłębszych odmętach mej pamięci i zabrać was tym razem w nostalgiczną podróż do roku 1993, kiedy to Pegasus wciąż będąc na topie dwa lata po swym debiucie, co raz częściej raczył nas zupełnie nowymi, zjawiskowymi tytułami, pośród których często-gęsto można było spotkać osobliwe ''wynalazki'', które w wyrafinowany sposób niewątpliwie wzbogacały naszą magiczną przygodę z konsolą Pegasus. Zatem moi mili, rozsiądźcie się wygodnie i przygotujcie zgniłe pomidory do rzucania, bowiem czeka was kolejna pełna wzruszeń i tęsknot opowieść z czasów mojego dzieciństwa. Rozpoczynając swój debiut w czynnej służbie ucznia szkoły Podstawowej, już na wstępie przykleił się do mnie dość ekstrawagancki dzieciak, którego zupełnie nie znając z czasów przedszkolnych czy też osiedlowego podwórka, niemal natychmiast dokleiłem mu łatkę trzymającego wiecznie palec w górze, klasycznego kujona, który moją uwagę jednak przykuł nie dobrymi stopniami na świadectwie, a odjazdową plamą po musztardzie na białym t-shirt'cie z wizerunkiem Kaczora Donalda. Mało tego, rozmawiając z nim na szkolnej przerwie sam napytałem sobie biedy, spotykając się z pytaniami bez odpowiedzi szkolnych łobuzów, czy ja również zadaje się z kujonami i bandą cudaków. Jako, że miałem ich wszystkich głęboko w czterech literach, stałem tam i słuchałem zachłyśnięty jego opowieścią o grze video w której Batman na spółkę z Flashem, pomniejszeni niczym bohaterowie kultowej produkcji Disneya ''Kochanie, właśnie zmniejszyłem dzieciaki'', ratują świat przed armią mikro-potworów, skacząc zuchwale po meblach, talerzach czy zlewozmywaku, zarazem też nie zdając sobie sprawy, że w oczach szkolnych drapieżników właśnie dołączyłem do wąskiego grona klubu frajerów i dziwaków. Zaraz po szkole, nowo-upieczony kolega zaprosił mnie do siebie na chatę, abym osobiście mógł się przekonać o niesamowitości tej gry, która za sprawą barwnego opisu, urosła w mojej wyobraźni do rangi najlepszego tytułu z komputera Amiga 500.  Pierwsze na co zwróciłem uwagę badając swoim przenikliwym wzrokiem etykietę gry, to uderzający po gałach, krzykliwy tytuł ''Flash & Batman'' spod z którego łypali na nas dwaj znani z komiksów, dziarscy bohaterowie o tęgich minach i kwadratowych szczękach. Flash co prawda wyglądał jak nieudolna, dziecięca  wycinanka z gazety, do tego mocno odbiegając zarysem od usadowionego nieopodal, krasnego kompana. Jednak nie to było najważniejsze, bowiem z chwilą gdy dyskietka z grą momentalnie wskoczyła do gniazda konsoli Pegasus modelu MT-555DX, moim oczom ukazał się fenomenalny widok. Tytuł już na pierwszy rzut oka charakteryzował się niezwykle barwną grafiką, płynną animacją oraz muzyką, która na długo zapadała w pamięć, a ponad wszystkim górował niesamowity rozmach i grywalność, której mogła pozazdrościć wówczas niejedna gra!


 Jak sugerował sam tytuł, podczas rozgrywki mogliśmy się wcielić w postać Batmana lub Flasha, który z niewiadomych przyczyn w systemie gry był zapisany jako ''Ratpeoples'', a plusem dodatkowym całego tytuły była możliwość działania w kooperacji na dwie osoby jednocześnie, co też bez najmniejszego cienia wątpliwości, solidnie uatrakcyjniało całą zabawę. Oboje pochłonięci całokształtem tej pierwszorzędnej produkcji, bez najmniejszego choćby zająknięcia, ukończyliśmy całą grę jeszcze tego samego dnia, nie bacząc na górę lekcji, które tylko czekały by zepsuć nam ten wyjątkowy dzień ''frajerskiego'' pojednania.


Chociaż w późniejszym okresie z naszą przyjaźnią bywało różnie to jednak tamtego pamiętnego dnia oboje byliśmy niczym Flash & Batman, gotowi skopać tyłek każdemu łobuzowi grożącemu nam sprężynowym nożem w szkolnym WC. Po latach jednak, jakie było nasze wielkie zdziwienie kiedy tytuł w który tak się zagrywaliśmy będąc dzieciakami, okazał się zręcznie zmajstrowaną przeróbką, szeroko znanej na zachodzie gry pt. ''Monsters in my Pocket'' wyprodukowaną przez Konami pod oryginalną konsolę Nintendo (NES), gdzie Monstrum dr. Frankensteina i klasyczny Wampir zostali podmienieni w perfidny sposób na bohaterów z serii DC Comics. Aczkolwiek dla mnie ten tytuł już na zawsze pozostanie zapamiętany jako klasyczny ''Flash & Batman'', bezmierny symbol nowych przyjaźni i nieszablonowej kreatywności konsoli Pegasus.


A wy jak wspominacie waleczne zmagania bohaterów DC Comics  w wydaniu kieszonkowym? :)

Na na na na na! Dobrego dnia! 

Keeper :-)


2 komentarze:

  1. pamiętam tą grę ale zawsze myślałemże chodzi się w niej Batmanem i Robinem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie można było tak pomyśleć, że to Robin :) Za dzieciaka strasznie mnie to bawiło, że Batman i Flash są tacy mali i łażą po wielkich meblach - nie miałem pojęcia, że to hack Monsters in My Pocket. Do tego stopnia uwierzyłem, że to oryginalna gra, że sam wymyślałem fabułę w jaki sposób zostali pomniejszeni :D

      Usuń