niedziela, 28 czerwca 2020

PRZEGLĄD WAKACYJNYCH LEKTUR KEEPERA CZ. I

''HORROR, SENSACJA, PRZYGODA''



Jako, że ostatnimi czasy brak mi tchu na obszerniejsze teksty z zakresu nietuzinkowych zajawek tudzież hobby naszego dzieciństwa, a dodatkowo w między czasie czekać mnie będzie jeszcze pełna brawury  dwu-tygodniowa misja w Kambodży, postanowiłem wspaniałomyślnie polecić wam moi mili, literackie osobliwości w sam raz na zbliżający się urlopowo-wakacyjny okres błogiego lenistwa. Żartowałem, naturalnie nie będzie mnie w Kambodży i nie będę w żadnym bądź razie również naparzał się z kosookimi dzikusami niczym wojowniczy Chuck Norris, będąc zaginionym w akcji. Prawda jest taka, że na serio będę poza granicami kraju przez jakiś tam dłuższy czas, ale o tym oczywiście cicho sza i dziób w ciup, bowiem szpiedzy z klanu Czarnej Manty nie śpią!


Z pewnością każdy z was widział w swoim życiu więcej niż kilka razy, w całej swej okazałości fenomenalną ekranizację Stevena Spielberga pt. ''Szczęki'', którą powstała na postawie bez-serowej, ekhm, tzn bestsellerowej powieści autorstwa Petera Benchleya, który na swoim koncie oprócz osławionych Szczęk, miał również tak wyśmienity opowiastki jak ''Głębia'', ''Bestia'', ''Biały Rekin'' oraz ''Wyspa''. Żeby tego było mało, każda z jego książek doczekała się również filmowych ekranizacji o mniejszym lub większym budżecie, niemniej równomiernie cieszących oczy. Warto zaznaczyć, że w Polsce powieści Benchleya zostały zredagowane w połowie lat 90-tych za sprawą znamiennego wydawnictwa Amber, które co by tu nie mówić, jak zwykle z resztą stanęło na wysokości zadania, serwując czytelnikom porządnie wydane czytadła o barwnych okładkach przygotowanych przez Klaudiusza Majkowskiego i Luisa Royo.
Fanom nietuzinkowego gatunku Animal Attack, a liczę, że są wśród was i tacy, gorąco polecam książkowy pierwowzór Szczęk, Białego Rekina oraz Bestie. Szczęk nie mam zamiaru nikomu przedstawiać, bo to by były moim skromnym zdaniem już wierutne jaja, gdyby ktoś nie znał tak często-gęsto powielanego w telewizji kultowego obrazu. Niemniej książka została wzbogacona o kilka wątków, których w filmie oczywiście zabrakło, co dla fanów żarłocznego rybska na sterydach z pewnością będzie też nie lada gratką! Tymczasem historia Białego Rekina rysuje się w niezbyt wesołych perypetiach pewnej grupy naukowców, zmagających się z hasającym sobie swobodnie na dwóch łapach rekinem-mutantem pożerającym ludzi, natomiast jeśli się rozchodzi o temat Bestii, ludzie doświadczą między wierszami maniakalnych ataków ze strony Kałamarnicy Olbrzymiej, za co chętnie też wezmą na oślizgłej poczwarze odwet jakich mało, przyrządzając z mięczaka olbrzymie sushi.
Aczkolwiek badając ten przypadek, nie mam bladego pojęcia czemu okładka ilustruje rzeczywistych rozmiarów dorodną ośmiornicę, bezlitośnie szlachtowaną nożami przez dwóch szemranych obwiesi. Prawdopodobnie Pan Luis Royo książki nie czytał, a macki to wciąż tylko macki, więc co za różnica, prawda? ;) Jak zakończą się obie historie, przeczytacie i sprawdźcie sami! Gorąca polecam zarówno same książki jak i też ekranizacje, które chociaż doczekały się tylko skromnych produkcji telewizyjnych, uważam, że są dla oka całkiem smacznie zrealizowane. Fanów opalonych słońcem wysp i mniej krwawego blamażu, gorliwie wysyłam do przewertowania przykrótkich stronic Głębi oraz Wyspy, gdzie pośród awanturniczych przygód, będzie można ponapawać się również nurkowaniem w głębinach, białym piaskiem Bermudów czy też rejsem po Atlantyku, a co! :)


Tak więc moi mili, tak oto w skrócie zarysowuje się mój książkowy przegląd tegorocznego lata, obfitujący co nie miara w żarłoczne szczęki, oślizgłe macki, pełne skarbów morskie głębiny oraz zmutowane ryby! Czego więcej chcieć od dobrej taniej lektury w sam raz na słoneczne wakacje! Zaje-rekino-biście! :)



Dobrego dnia!

Keeper

1 komentarz:

  1. Dodam sobie do listy lektur :-) Na serio, nie wiem co jest z tymi atakującymi bestiami ale uwielbiam historie z tego gatunku, choćby miały dużo sera (bo ser też uwielbiam, goude szczególnie) Keep rad!

    OdpowiedzUsuń