niedziela, 4 sierpnia 2024

 Dunkin Shockys!

 Czyli klasyczna gra w kości, dzieciaków lat 90-tych :)




    Każdy kto wychował się w latach 90-tych, na pewno miło wspomina ten moment rozkwitu wspaniałości, w którym dane nam było kolekcjonować wszelakie kapsle, tazosy, naklejki oraz figurki dostępne w sklepach spożywczych, jako miły dodatek do gum balonowych i chipsów. Myślę, że zaraz po kapslach Dunkin Caps, oraz tazo Star Wars, jedynym z najważniejszych tego typu fantów sklepu spożywczego, były bez wątpienia figurki Dunkin Shockys, obok których nie dało się po prostu przejść obojętnie.


    Aby przybliżyć wam ten temat, musimy cofnąć się do roku 1995, kiedy to w ostatni tydzień przed letnimi wakacjami, wracając ze szkoły wstąpiłem do miejscowego spożywczaka z zamiarem zakupu kolejnej Kinder Niespodzianki. Mój wzrok spoczął jednak, tym razem nie na czekoladowych jajkach, a na plastikowy koszyk przy ladzie, wypełniony całą gamą różnobarwnych figurek oraz gum balonowych firmy Dunkin. Lotem błyskawicy, od razu zakupiłem kilka sztuk, szybko zapominając o Kinder Ubarashum. Z początku myślałem, że to po prostu kolejne figurki do zbierania, jednak miła pani ekspedientka wręczyła mi przy kasie również gratis w postaci broszurowego katalogu, zatytułowanego krzykliwym logo Dunkin Shockys! Z broszury oprócz zestawienia wszystkich wzorów i nazw figurek, dowiedziałem się również, że figurki mogą stanowić element różnorodnych gier towarzyskich, wywodzących się od wiekowej już gry w kości. Na odwrocie tego miłego dla oka katalogu, można było znaleźć instrukcje, wyjaśniające nam zasady poszczególnych gier, w których skład mogły wchodzić gra w zbijanego, kręgle, wrzut do pudełka lub po prostu klasyczna gra w kości, na modłę rozrywki rzymskich legionistów.



     Jako, że nigdy nie lubiłem gier polegających na rywalizacji, postanowiłem wspaniałomyślnie kolekcjonować owe osobliwe i groteskowe z wyglądu figurki, które wówczas bardzo trafiły do mojego, żądnych dziwactw jestestwa.
Z powodu niewielkiego kosztu figurek, szybko udało mi się uzbierać prawie cały komplet, poza najbardziej rozchwytywanym w serii Smokiem, którego podarował mi po jakimś czasie mój ziomek z osiedla, Tomasz.


    Całość serii stanowiło aż 24 figurki, z pośród których największy prym wiodły takie postacie jak Czterooki, Ananas, T-Down oraz wspomniany wyżej już, Smok. Figurki doczekały się również drugiej edycji, jednak z powodu nieciekawych wizualnie wzorów i niskiej jakości tworzywa, nie odniosły one tak wielkiej popularności jak pierwsza i jedyna słuszna seria Dunkin Shockys.
Dzisiaj pewnie pamiętają o tej serii już tylko nieliczni entuzjaści lat 90-tych, ale myślę, że znajdzie się tu trochę retro-maniaków, którzy tak jak ja, wciąż mają w szufladzie skitrany komplet tych wielobarwnych cudaków z odmętów lat swojego dzieciństwa 😉😉😉

Nieciekawe wizualnie Dunkin Shockys z drugiej edycji. 

Jedyne słuszne Dunkin Shockys z pierwszej edycji! :)

    A wy jak wspominacie figurki Dunkin Shockys? Mieliście, zbieraliście, a może was kompletnie ominęły? :)
Napiszcie w komentarzach które z powyższych figurek były wasze ulubione! 😀👍

Dobrego dnia!

Keeper :)